[Patryk Kujawa]

Cześć,

Mam problem z moim starym 4s-em. W skrócie to maj 2015 został "zachlapany wodą" - jak ktoś stał kiedyś przy brzegu morza i czekał aż fala dopłynie i zakryje stopy to sobie zobrazuje co się stało z telefonem, z tą różnicą że nie czekał na to

W każdym razie pod wodą był raptem 3-4 sekundy próba zabobonu z ryżem nic nie dała. Pomijając błędy, typu próby włączenia lub ładowania to i tak nic nie działało więc szuflada. Dwa dni temu na niego natrafiłem, podłączyłem usb do kompa i niby nic ale po kilku minutach włączył się, komputer zgłaszał nieznane urządzenie.

Szybka diagnoza - przycisk home nie działa i ładuje ok 1% na 30-40 minut, dochodziło do 15 procent i wiecej nic, reszta w porządku. Kupiłem taśmę flex do home'a, nową baterię i flexa ze złączem dock, wczoraj wymieniłem i po skręceniu voila - przycisk home działa, bateria ponad 30%, pc próbował instalować (nie zgłosił od razu nieznanego urządzenia) i na telefonie był "piorun" od ładowania. Reszta jak głośnik, mikrofon, ekran, dotyk, aparaty działają. Nie działa przycisk power ale to jeszcze przed zalaniem było.

Odłączyłem telefon od komputera (nie wykrył mi telefonu) i przy ponownym podłączeniu wykrywa podłączenie ale znów nieznane urządzenie a przy baterii brak "pioruna". Ładuje lepiej, bo ok 1% na 10-15 minut ale na 5 godzin ładowania to tylko 30%. Przycisk home i reszta działa nadal.

Pytanie brzmi co mogło spowodować ponowną awarię ? Czy jest sens kolejny raz wymieniać złącze dock ?

Dodatkowo powiem, że gdy iphone był rozłożony na części pierwsze, nigdzie nie widziałem jakiegokolwiek śladu korozji, przepalenia, zgnilizny, dosłownie nic, trochę śmieci, które przez gniazdko słuchawkowe musiały się nazbierać.

Z góry dziękuję za pomoc.