Mam nowego MacBooka Pro Early 2015 w najbardziej podstawowej konfiguracji. Dodam, że jest to mój pierwszy Mac.
Zaraz po zakupie zaktualizowałem go do najnowszej wersjii systemu (macOS Sierra 10.12.3), wcześniej był El Capitan.
Komputer ma problem z płynnością podczas takich zadań jak udostępniania ekranu na Skype/Hangout albo przeglądaniu Google Maps na Safari (oczywiście odzielnie). Podczas używania aplikacji jak IDE Javy IntelliJ komputer nie działa płynnie, samo IDE laguje, a system nie jest responsywny. Otwarte Spotify + screen share przez Skype + Safari unimożliwia pracę na komputerze, wiatraczki kręcą się jak szalone, CPU oraz RAM zużyte w 100%, system dosłownie klatkuje.
Przez dłuższy czas myślałem, że "okej, może ten komputer po prostu taką ma wydajność i tyle, trzeba przesiąść się na 15" maka". Zauważyłem, że jest znaczna poprawa jak zostanę przy domyślnym skalowaniu ekranu (kiedy system wygląda jak 1280x800). ALE, po rozmowie ze znajomym, który ma tego samego maka (ale z 16GB RAMu), okazało się, że jego komputer spokojnie uciągnie maszyne wirtualną z Win10, 2 servery HTTP w tle, odpalone Safari, Spotify i inne przy maksymalnym skalowaniu ekranu (czyli 1680x1050). Jego CPU praktycznie śpi przez większość czasu, RAM zużyty w całości, no ale to zaleta maka. Oprócz RAMu, jedna rzecz różni nasze maki - wersja systemu. Mac kumpla działa na Yosemite.
Stąd moje pytanie - czy niska wydajność mojego maka to sprawa 8GB ramu a nie 16GB, czy to kwestia systemu (Yosemite vs Sierra), albo czy coś jest nie tak z moim egzemplarzem i wymaga jakiegoś resetu(?), czy ten komputer tak powinien się zachowywać, tylko ja nie mam tej świadomości (co jest dość dziwne, porównując do maka znajomego).
Wyprzedzając:
- nie mam szyfrowanego dysku,
- dysk ma ponad 50% wolnego miejsca,
- system podczas zwykłych zadań zachowuje się bardzo dobrze, nic nie laguje np podczas przełączania pulpitów, czy pracy z programami Apple