No, nie zdechł do końca,ale dogorywa. Pozwoliłem sobie na godzinę snu i tyle wystarczyło, żeby zabić mojego misia pysia

Otóż co się stało. O godzinie 15.30 z telefonem było wszystko w porządku, jak zwykle dałem mu buziaczka na dobranoc, wsadziłem do jego ulubionej zielonej skarpety i położyłem spać. Potem zasnąłem sam. Budzę się godzinę później, patrzę i... mój iphone umarł! Wyświetlacz jest blady, w odcieniach fioletu, wygląda jakby się namagnesował, ale to chyba nie możliwe.
I do tego jest rozmyty. Ale tak dziwnie, bo tylko w osi poziomej. Zdjęcia tego dobrze nie oddadzą, bo mam kiepski aparat, ale to jest iście straszne

Nie wiem, co robić, pomóżcie. Możer serwis w Wawie, może to nic takiego...
Co się stało z moją iDzidzią?

Ratunku

Dodam, że robiłem reseta, wyciągałem i wkładałem kartę sim, podłączałem i odłączałem od ładowarki.
PS: iPhone się nie ładował, był odłączony od ładowarki. Teraz tylko podłączyłem w panicznej i chaotyczne akcji ratunkowej. (człowiek próbuje wszystkiego)
Umieram...



