Witajcie,
mam problem z moim iPhone'm 6 i pomyślałem, że być może ktoś z Forumowiczów będzie mi w stanie jakoś pomóc. Zgodnie z tematem chodzi o wygięcie. Z iPhone'a 6 korzystam od roku i dwóch miesięcy. Telefon kupiłem nowy w sieciówce zajmującej się sprzedażą telefonów i różnych akcesoriów do tychże. O iPhone'a dbałem jak tylko mogłem. Na początku używałem go bez etui, ale gdy po tygodniu uderzyłem delikatnie jego rogiem i zostawiłem ślad na aluminium, to od razu wściekły na siebie pobiegłem do iSpotu i kupiłem wytrzymałe etui Spiegena i szkło hartowane JCPAL. Od tego czasu używałem go jak każdy telefon, tzn. nosiłem w kieszeni spodni (czasem przedniej, czasem tylnej), w torbie itd. Starałem się bardzo go pilnować, ale nie ukrywam, że – jak pewnie większości użytkowników telefonów – ze dwa/trzy razy telefon całował ziemię. Nic mu się nie stało – wysokość była niewielka, a poza tym etui zamortyzowało upadek. Poza tym te upadki na pewno nie mają nic wspólnego z wygięciem, bo miały miejsce kilka miesięcy temu.
Kilkanaście dni temu zauważyłem, że iPhone w moim etui położony na płaskiej powierzchni przy dotknięciu kołysze się na boki, czego do tej pory nie robił. Po wyjęciu z etui z przerażeniem zauważyłem, że telefon mi się wygiął. Uprzedzając kolejne posty – tak, zdarzało mi się na nim siąść, ale nigdy nie robiłem tego z impetem, poza tym zawsze natychmiast po wyczuciu go w kieszeni wyjmowałem go z niej i kładłem na stole. Wcześniej byłem użytkownikiem HTC One i na nim zdarzyło mi się siąść kilka razy naprawdę konkretnie, ale nigdy nic się z nim nie stało. Wracając do sedna: przypomniałem sobie o "bendgate", poczytałem artykuły prasowe i okazało się, że rzeczywiście niektórzy użytkownicy skarżyli się na wygięcie iPhone'a po noszeniu w kieszeni spodni. Znalazłem też informacje o słabym punkcie telefonu tuż pod przyciskiem głośności – dokładnie w miejscu, w którym wygiął się mój egzemplarz.
Z racji tego, że gwarancja Apple już się skończyła, poszedłem z telefonem do miejsca jego zakupu i zgłosiłem sprzedawcy pisemną reklamację z tytułu rękojmi. Ten w mało przyjemny sposób zasugerował mi, że sam celowo wygiąłem sobie telefon, żeby dostać nowy egzemplarz (co nie ma sensu chociażby dlatego, że telefon nie ma już gwarancji Apple). Mimo to, po moich długich naleganiach telefon przyjął i wysłał do serwisu Apple. Wczoraj poinformował mnie, że dostał odpowiedź: uszkodzenie mechaniczne nie kwalifikujące się na gwarancję, koszt naprawy ponad 1400 zł. Odmówiłem takiego rozwiązania sprawy i czekam na powrót telefonu do salonu. I tu pojawia się moje pytanie: czy coś jeszcze mogę zrobić, aby sprawę rozwiązać po mojej myśli? Czy jest np. szansa na pozytywne rozpatrzenie takiej sprawy w Dreźnie? Czy generalnie jeżeli telefon ma już nieco ponad rok, to nic nie można zrobić? Będę wdzięczny za pomoc, jeśli ktoś miał jakieś doświadczenia w tej kwestii.
Pozdrawiam!