Nie wiem, czy takiego tematu już nie było, ale wydaje mi się, że nie. Postaram się opisać problem jak najlepiej potrafię. Dostałam iphone 6 na święta. Musiałam wyrobić sobie nową kartę (w salonie, w którym byłam akurat nie przycinali kart). Dostałam nową, włożyłam do telefonu, wszystko działało jak należy, aż do wczoraj. Zaznaczę tutaj, że nic spektakularnego się z nim nie stało (nie spadł, ani nic takiego). W pewnym momencie pokazało mi się komunikat "Brak karty SIM". Stwierdziłam, że to przypadek, więc wyłączyłam i włączyłam telefon, karta była widoczna, wszystko OK. Podłączyłam telefon w nocy do ładowania, rano kolejny raz widzę taki sam komunikat, więc kolejny raz robię to samo - restart telefonu, znowu wszystko działa normalnie, ale problem pojawia się znowu po jakimś czasie - robię to samo. Problem ciągnie się cały dzień. Niestety nic nie pomaga - najpierw w lewym górnym rogu widzę "Brak sieci", a po chwili "Brak Karty SIM". Wcześniej było to w trochę dłuższych odstępach czasu, teraz doszło do 5-10 minut. Nie będę tak często wyłączać i włączać telefonu, bo w końcu go zepsuje. Robiłam już wszystko - wyjmowałam i wkładałam kartę, dmuchałam (może coś wpadło do środka, dlatego nie styka), wyłączałam telefon na dłuższą chwilę, wkładałam do innego telefonu (tam działa bez problemu, cały czas) - mówiąc krótko, wyczerpałam już chyba większość możliwości. Najlepsze jest to, że po uruchomieniu telefonu, karta działa normalnie, jest czytana itd. (przynajmniej przez chwilę). Wiedziałam, ze mogę mieć jakieś problemy z iphonem, ale nie myślałam, że po dwóch tygodniach użytkowania go.... Baardzo proszę Was o pomoc, bo jeszcze raz zobaczę komunikat "Brak karty SIM" i przysięgam, że rzucę nim o ścianę, a trochę szkoda
Dodam jeszcze, że czasami po uruchomieniu ponownym W OGÓLE nie czyta karty.