Po upgrade do 10.10.3 jak zwykle padło mi timemachine sieciowe postawione na debianie. O ile na dysk usb się robi ciągiem, toto sieciowe zawsze miało problem po upgrade.
No więc niewiele wyśląc zapuściłem je ponownie, uprzednio kasując stare - robi się już TYDZIEŃ! - z przerwami oczywiście, bo komputera normalnie używam poza lokalizacją NAS-a. Do tej pory nie było takiego problemu. Transfer jest tra-gi-czny - oczywiście tylko transfer TM, bo jak puszczę ftp czy smb na tą samą maszynę z tego samego laptopa to spokojnie wyciągam dziesiątki MB/s (sieć wifi-ac+1Ge do NAS-a).
Jakiś pomysł?