Problem polega na tym, że nie mogę odpalić instalatora Mac OS X czy to wersji 10.6.8 czy to do 10.7 z pendrive, gdyż po każdorazowym wykryciu pena poprzez wciśnięcie klawisza alt-option, a następnie próbie kliknięcia na niego w celu przejścia do instalatora nic się nie dzieje. Po prostu podświetla się na chwilę tak jakbym potwierdzał swoją komendę i nic więcej. Moja frustracja zaczyna już sięgać zenitu, gdyż jest to w moim przypadku jedyna możliwa forma zainstalowania systemu, ponieważ napęd mam niestety zepsuty.
O co chodzi, co zrobić, żeby system się w końcu odpalił i dlaczego tak się stało? Tydzień temu instalator normalnie się włączał z tego samego pena, ale wtedy nie mogłem podjąć jeszcze żadnych kroków, gdyż musiałem skopiować na inny dysk dane z dysku Macbooka. Aktualnie nie dzieje się nic.
Będę wdzięczny za wszelaką pomoc, mocuję się już z problem z grubsza tydzień i nie wiem już co zrobić...
Pendrive jest w odpowiednim formacie, wykrywalnym dla maca i wykonany wg. szczegółowych tutoriali.
Edit: Pojawił się progress - poczekałem grube 20min po kliknięciu na pendrive i instalator otworzył się. Zainstalowałem wszystko zgodnie z instrukcją, po czym komputer musiał się uruchomić ponownie, gdyż tego wymagał od niego instalator. Następnie 10min białego tła, później pojawiło się na chwilę jabłko i ruszył systemowy instalator - to wszystko miało trwać tak długo?
Edit 2: Po skończonej instalacji ponowne uruchomienie komputera i ten sam problem - białe tło i bardzo długi okres oczekiwania na odpalenie kolejnego startera. Doszedłem do momentu wyboru "zdjęcia profilowe" i komputer zaciął się na amen. Ponowny reset, system uruchamia się w miarę "normalnie" po czym po dowolnych czynnościach przeprowadzonych na kompie znów pojawia się obracające kółeczko i tym samym ścina permanentna. Co jest grane?!
Problem polega na tym, że jakieś 1,5 tygodnia temu padł mi mój Macbook z racji tego, że zacząłem dużo majstrować ze sterownikami od nowo kupionego interfejsu M-Audio Firewire 410 ( instalacja, reinstalacja itd, aż w końcu Macbook nie chciał się podnieść oferując jedynie pasek ładowania obok jabłuszka i koła zębatego )
Od razu zatem wbiłem się w menu startowe za pomocą boot'owalnego pendrive'a, a następnie chciałem naprawić dysk, jednak nie dało się tego zrobić, więc zamówiłem z allegro przejściówkę sata-usb, by pozgrywać ważne dane z dysku, a następnie po tygodniu wróciłem do ponownej instalacji systemu z czystym dyskiem.
Ku mojemu zdziwieniu nagle komputer zaczął strasznie wolno się ładować - musiałem czekać z grubsza 10min na to, żeby zareagował na fakt kliknięcia na pendrive'a w menu wyboru dysku.
Ostatecznie zainstalowałem system, ale wszystko to jest właściwie nieużyteczne w obliczu tego, iż po właściwie wykonaniu dowolnej czynności komputer zacina się ( obracająca się kolorowa kuleczka ) i nie chce ruszyć dalej.
Dodam, że uruchamia się również bardzo długo, a towarzyszy temu na początku białe tło, następnie jabłuszko z zębatym kołem i znów jabłuszko.
O co chodzi, co poszło nie tak i jak mogę to naprawić?