
(Już drugi raz piszę ten tekst, bo musiałem oczywiście jakąś ninja kombinację zastosować i mi wyłączyło stronę. Eh.)
Mam problem, dosyć poważny, bowiem dotyczy mojego przyszłego życia. Tutaj na forum jest na pewno wielu ludzi, którzy przechodzili to samo co ja i będą w stanie dać mi jakieś rady/pomóc. Widziałem już kiedyś jak jakiś chłopak zadawał podobne pytanie do mojego, więc ja też spróbuję.
Sprawa jest taka: mam 17 lat, właśnie zaczęła się 2 klasa LO, humanistyczna (WOS, Historia, Polski). Uczę się dod. angielskiego, niemieckiego i francuskiego. W gimnazjum chodziłem do klasy językowej. No chłopak-humanista.
Zawsze wiązałem swoją przyszłość z prawem. Fajna sprawa, można jakoś wyżyć z tego i przydaje się w życiu.
Ale cholera ostatnio pomieszało mi się trochę w głowie. Zacząłem zastanawiać się trochę nad moją przyszłością. Taki okres. Doszedłem do wniosku, że chyba nie kroczę drogą, którą chciałbym kroczyć. Prawo to świetna sprawa, ale chyba nie dla mnie, podobnie jak reszta zawodów po humanie (zresztą.. co to za zawody? nauczyciel? Zły pomysł. Dziennikarz? Wszyscy chcą nimi zostać, a udaje się tylko garstce. Nic innego mi do głowy nie przychodzi, kiedy myślę o tego typu studiach.).
Wiecie co mi się zamarzyło? Polibuda.
Posiąść wiedzę programistyczną, umieć tworzyć i mieć dobrą pracę. A o pracę nie będzie trudno (szczególnie jak uda mi się opanować języki). Lubię obcować z tego typu rzeczami, sam siedzę czasami w nocy i uczę się różnych pierdół np. projektowanie strony, HTML/CSS itd. Dla przyjemności. I pomyślałem, że chyba chcę, żeby tak wyglądało moje życie. Przed monitorem.
Wariat ze mnie, co?

I teraz niestety pojawia się kubeł zimnej wody.
Nie jestem orłem z matmy, ani fizyki i jakby tego było mało to siedzę w humanistycznej klasie.
Wykombinowałem, że znajdę sobie kogoś, kto będzie mnie przez dostępne 2 lata przygotowywał do rozszerzonej matury z tych właśnie przedmiotów. Dzisiaj się dowiedziałem, że sami wykładowcy indywidualnie przygotowują ludzi i są w tym dobrzy. Że wystarczy rok i można opanować spokojnie materiał (kilka miesięcy uczenia się, a potem pozostały czas rąbanie testów).
I tutaj pojawia się moje pytanie do ludzi, którzy zadawali te przedmioty.
Czy to co chcę osiągnąć jest możliwe?
Czy można się nauczyć wszystkiego przez 2 lata i porządnie zaliczyć maturę z matematyki i fizyki?
Może macie jeszcze jakieś przydatne słowo dla mnie?
Taki oto macie ciekawy temat w dziale Offtopic.

---------- Wpis dodano o 02:02 ---------- Poprzedni wpis dodano o 01:47 ----------
A w ogóle to co to za pomysł, żeby człowiek decydował o tak ważej sprawie, jego przyszłości, kiedy ma siano w głowie?