Czołem, szukam, szukam i nigdzie nie mogę znaleźć informacji, co zrobić, gdy karta grafiki w MBP padnie, ale system wstaje. Przypadek klasyczny, MBP z 2011, czyli z wadliwym chipsetem graficznym, po udziale w programie naprawczym (a raczej zwrocie kasy za naprawę jeszcze przed programem), naprawa to wymiana płyty głównej z wadliwej na wadliwą. Pochodziło, pojęczało, padło. Ale system wstał za sprawą kilku sztuczek, m.in. usunięcie sterowników karty AMD Radeon HD 6490M i chodzi na chipsecie zintegrowanym, czyli na Intelu HD 3000. Chodzi to może zbyt górnolotnie powiedziane, dostęp do pulpitu i plików jest, ale pracować za bardzo się nie da, gdyż nie ma akceleracji graficznej interfejsu. A zatem wszystko na ekranie lata jak w Atari. Dodatkowo nie da się hibernować kompa, nie działa przyciemnianie ekranu, nie ma sygnału na zewnętrzny monitor i mocno drenuje baterię. Powertowałem różne fora zagraniczne i udało mi się dojść do następujących wniosków:
1. Karta Intel HD 3000 jest kartą używaną w nawet w grach, gdzie radzi sobie, powiedzmy, przyzwoicie.
2. W teorii zatem powinna mieć akcelerację, którą może da się wymusić, tu jest to np. opisane: http://askmhs.blogspot.com/2016/11/easy-guide-to-enable-qeci-of-intel-hd.html
3. W praktyce nie udało mi się tego dokonać.
Czy ktoś z Was postawił sprzęt na nogi dzięki takiej sztuczce? Czy to w ogóle możliwe?