Mam dysk zewnętrzny 500 GB (prosty, bez własnego zasilania, Toshiba). No i dziwna sytuacja: jak jest odłączony i go podłączam - Mac go nie widzi. Diody na dysku się palą, słychać, że coś w środku "kręci", ale w Finderze się nie wyświetla.
Jeśli natomiast po podłączeniu dysku w ten sposób zrestartuję Maca, to po uruchomieniu widzi go, można na nim zapisywać / odczytywać z niego i w ogóle wszystko działa normalnie. Do momentu, kiedy go wysunę - potem po podłączeniu znowu nic.
Ma ktoś jakiś pomysł, co co może chodzić?
Ewentualnie - co z tym zrobić, jak "kazać" Macowi wykryć podłączony dysk? Będę wdzieczny za pomoc, bo restartowanie kompa za każdym razem jest ciut bez sensu…