Skocz do zawartości

Witaj!

Zaloguj lub Zarejestruj się aby uzyskać pełny dostęp do forum.

Zdjęcie
- - - - -

Chciałem się podzielić swoją historią na temat serwisu pogwarancyjnego, jakim jest Maclife


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
91 odpowiedzi w tym temacie

#1 Patryk Pyzel

Patryk Pyzel
  • 32 postów
  • SkądKonstancin-Jeziorna, Poland

Napisano 30 lipca 2013 - 01:34

Zacznę od początku. 26 czerwca, podczas przyrządzania kolacji, wylałem niewielką ilość wody(5-10ml)na klawiaturę swojego MacBooka air 2012. Ciecz dostała się pod klawisz spacji. Szybko wytarłem wodę będącą na powierzchni(Wiem, powinienem był odrazu wyłączyć laptopa i przekręcić klawiaturą do dołu) i sprawdziłem jak komputer się sprawuje. Przestał działać gładzik i komputer wyłączał się po 10-20s pracy. Odstawiłem MBA na noc, może rano wszystko będzie działać. Jak zapewne się domyślacie, efekt ten sam co wcześniej. Spakowałem laptopa do torby i zawiozłem do autoryzowanego serwisu w iSpace na Nowym Świecie. Miałem przecież gwarancję i stwierdziłem, że zrobią mi darmową diagnozę i naprawią sprzęt. Wtedy nie byłem jeszcze przekonany czy to wina kilku kropel wody. 28 czerwca zadzwonił do mnie serwisant i stwierdził, że to uszkodzona płyta główna. Stwierdził, że może ją umyć w specjalnej wanience(Chyba tak się wyraził, nie chcę przekręcać słów) lub od razu wymieniamy płytę(za ponad 2000zł) wybrałem pierwszą opcję. 9 lipca dostałem maila: "WItamy W komputerze dostarczonym przez Pana do serwisu na skutek ingerencji cieczy konieczna jest wymiana: Płyty głównej, taśm flex od trackpada, karty aiport i klawiatury. Koszt naprawy to 2780zl brutto. Proszę o decyzję." Stwierdziłem, że to trochę dużo, można by za to kupić drugi komputer, i zacząłem szukać alternatywy. Googiel wywindował Maclife na wysokie miejsce. MLC miał piękne hasło, że oni nie wymieniają podzespołów, tylko naprawiają je(co za ironia losu, ale o tym dalej) 11 lipca pojechałem odebrać MacBooka z iSpace i wielkie było moje zdziwienie, gdy razem ze swoim sprzętem dostałem też rachunek za diagnozę. Rzeczywiście, małym druczkiem było napisane, że diagnoza to koszt 150pln netto. Od razu po wyjściu skierowałem się do wyszukanego wcześniej Maclife. Miła atmosfera, pogaduszki i zostawiłem swojego MacBooka, zadowolony bo jak powiedział pan Kuba - diagnoza powinna być już następnego dnia. Cisza... 21 lipca! sam zadzwoniłem do serwisu i spytałem się czy jest jakiś problem. Oni na to, że czekają na gładzik, bo cały jest do wymiany, i że dopiero później będzie można sprawdzić resztę rzeczy. OK mówię sobie poczekam te kilka dni. Wczoraj(29 lipca) zadzwonił do mnie serwisant i powiedział, że to poważniejsza sprawa i trzeba będzie gdzieś tam wysłać komputer i czekać co najmniej 2 tygodnie, bo mają strasznie dużo produktów do serwisowania a cena będzie oscylowała wokół 1500zł. Stwierdziłem, że podziękuję za tę usługę, zrobię to szybciej i taniej u znajomego, którego niedawno poznałem. Tego samego dnia pojechałem i odebrałem komputer, następnie ruszyłem do znajomego. Na miejscu, po zewnętrznych oględzinach, od razu zabrał się do roboty. Sprawnie odkręcił śrubki obudowy, otworzył MacBooka i... ... O zgrozo... Wszystkie śrubki poniszczone, wielu brakuje, np wiatraczek trzyma się na jednej śrubce! Przecież to jest jakaś paranoja, nie dość, że na jednej to jest tam coś ułamane. W dodatku zniszczyli mi kartę wifi, urwali jakiś główny kabel. Ja się na tym dobrze nie znam, ale widać było, że to zwykła fuszerka, na odwal. Komputer nigdy nie był otwierany, oni pierwsi się do niego dobrali... Taka to diagnoza, że wszystko dookoła niszczą? Czytałem w internecie, że nie jestem odosobniony w takim traktowaniu przez Maclife. Pierwsze co zrobiłem to zadzwoniłem do Maclife. Po krótkiej rozmowie z konsultantem, do telefonu przyprowadzono serwisanta. Wygarnąłem jednym tchem, wszystkie usterki jakie spowodował. On stwierdził drżącym głosem, że to wszystko już tak było. Jak do cholery wszystko już tak było skoro(pomijając fakt, że w internecie jest multum pojedyńczych wpisów o podobnych przypadkach) oni byli pierwszym nieautoryzowanym serwisem do którego przyszedłem, dlaczego przy diagnozie powiedzieli tylko o gładziku i klawiaturze, a przemilczeli brak śrubek i urwane kable? Ktoś tu próbuje z kogoś zrobić idiotę! Pan serwisant Krzysztof K oddał telefon przełożonemu. Znowu pokrótce opisałem braki. przełożony próbował mnie zbić z pantałyku jakimiś absurdalnymi teoriami i był głuchy na moje argumenty. Spytałem czy się do tego jakoś ustosunkują, czy też mam wysłać do nich odpowiednie pismo. Grochem o ścianę. Stwierdził, że mogą jeszcze raz zdiagnozować sprzęt i jeśli coś zostało pominięte na pewno teraz będzie dobrze. Jakieś kpiny. Brak słów. Powiedziałem, że wyślę odpowiednie pismo i żegnam, i rzuciłem słuchawką. Teraz muszę uzyskać potwierdzenie od iSource, że nie ingerowali wewnątrz urządzenia. Jedna pieczątka, potem odpowiednio sformułowane pismo do Maclife ze wszystkimi aktami prawnymi, dokumentacją i zdjęciami. Jeśli się nie ustosunkują w określonym terminie to udaję się do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Chyba, że macie jakieś inne pomysły co z tym fantem zrobić. Na początku myślałem nad tym czy nie odpuścić, ale gdy zaczęli robić ze mnie idiotę i pomyślałem, że nie jestem pierwszym i nie będę ostatnim, stanowczo powiedziałem NIE. Za wszystkie błędy przepraszam, piszę na iPhone bo przez partaczy nie mogę normalnie naprawić komputera. Kontakt ze mną tutaj lub @patrykpyzel twitter

#2 Pacman

Pacman
  • 2 postów

Napisano 30 lipca 2013 - 07:14

Najpierw piszesz że zgodziłeś się by serwisant w iSpace umył płytę w wanience ultradźwiękowej a potem wspominasz że przecież nikt poza Maclife nie rozbierał komputera.

#3 kamikox

kamikox
  • 346 postów
  • Płeć:
  • SkądWarszawa

Napisano 30 lipca 2013 - 07:38

I pomyslec ze niby duza firma itp.. Czasem takie niby "wieksze" firmy to wieksi partacze. Powodzenia w walce z tymi partaczami.

#4 Patryk Pyzel

Patryk Pyzel
  • 32 postów
  • SkądKonstancin-Jeziorna, Poland

Napisano 30 lipca 2013 - 07:41

Najpierw piszesz że zgodziłeś się by serwisant w iSpace umył płytę w wanience ultradźwiękowej a potem wspominasz że przecież nikt poza Maclife nie rozbierał komputera.


Komputer był w autoryzowanym serwisie iSpace. Równie dobrze mogło go tam nie być. Wyjaśnię ci sposób działania autoryzowanych serwisów: otwierają komputer, sprawdzają czujniki wilgotności i wymieniają całe podzespoły. Maclife próbuje naprawić, ingeruje jeszcze głębiej co nie jest niczym strasznym, ale trzeba mieć o naprawie jakieś pojęcie. Oni nie mają szacunku do serwisowanych przez produktów.

Dzisiaj znajomy będzie się kontaktował z iSource i zdobędzie przebieg diagnozy. Nie wierzę w to, że iSource tak potraktował mój sprzęt, daje sobie rękę uciąć, że to wina Maclife. Szczególnie, że nie jestem odosobnionym przypadkiem.

#5 kamikox

kamikox
  • 346 postów
  • Płeć:
  • SkądWarszawa

Napisano 30 lipca 2013 - 07:44

Komputer był w autoryzowanym serwisie iSpace. Równie dobrze mogło go tam nie być. Wyjaśnię ci sposób działania autoryzowanych serwisów: otwierają komputer, sprawdzają czujniki wilgotności i wymieniają całe podzespoły. Maclife próbuje naprawić, ingeruje jeszcze głębiej co nie jest niczym strasznym, ale trzeba mieć o naprawie jakieś pojęcie. Oni nie mają szacunku do serwisowanych przez produktów.

Dzisiaj znajomy będzie się kontaktował z iSource i zdobędzie przebieg diagnozy. Nie wierzę w to, że iSource tak potraktował mój sprzęt, daje sobie rękę uciąć, że to wina Maclife. Szczególnie, że nie jestem odosobnionym przypadkiem.


Moim zdaniem to na 100% wina MacLife.
Serwis autoryzowany raczej nie pozwoliłby sobie na takie traktowanie sprzętu przez techników.

#6 Patryk Pyzel

Patryk Pyzel
  • 32 postów
  • SkądKonstancin-Jeziorna, Poland

Napisano 30 lipca 2013 - 07:50

I pomyslec ze niby duza firma itp.. Czasem takie niby "wieksze" firmy to wieksi partacze.
Powodzenia w walce z tymi partaczami.


Kiedyś może to i był dobry serwis, ale na skutek stagnacji i rosnącej popularności, nadal mają kilku serwisantów na całą Warszawę. Nie radzą sobie z dużą ilością produktów, mają kłopoty z dostawą części zamiennych(pewnie dlatego brakuje u mnie śrub) Co nie zmienia faktu, że takie potraktowanie sprzętu podczas diagnozy jest niedopuszczalne.

#7 renqien

renqien

    Koniec...


  • 20 740 postów
  • Płeć:
  • SkądWarszawa

Napisano 30 lipca 2013 - 08:04

Nie ma co dywagować, podjedź do jakiegoś niezależnego serwisu, chociażby do Techmaqa, niech sprawdzą co tam się stało. Porównają numery seryjne płyty, sprawdzą czy nic więcej nie zostało zniszczone, zrobią ogólną ekspertyzę i ewentualną dokumentację fotograficzną. Dopiero z takimi argumentami ruszaj na wojnę.

#8 Patryk Pyzel

Patryk Pyzel
  • 32 postów
  • SkądKonstancin-Jeziorna, Poland

Napisano 30 lipca 2013 - 08:10

Szczególnie, że nie zauważyli braku śrubek i urwanego kabelka do wifi podczas diagnozy. Zrobili wycenę - 1500zł za wymianę trackpada i naprawę płyty głównej. Sprzęt by działał dobrze, ale miałbym uszkodzony airport. I gdzie to później naprawić? Oczywiście w Maclife, oni naprawią jedno a niszczą drugie, dzięki czemu mają stałych klientów, bo w końcu tamto naprawili i działa dobrze.

- - - Połączono posty - - -

Mój znajomy prowadzi serwis, więc zna się na rzeczy. Bez jego pomocy na pewno dawno bym odpuścił. Teraz czekam na jakąś pieczątkę z iSource i wysyłam oficjalne pismo do Maclife.

#9 kamikox

kamikox
  • 346 postów
  • Płeć:
  • SkądWarszawa

Napisano 30 lipca 2013 - 08:12

Szczególnie, że nie zauważyli braku śrubek i urwanego kabelka do wifi podczas diagnozy. Zrobili wycenę - 1500zł za wymianę trackpada i naprawę płyty głównej. Sprzęt by działał dobrze, ale miałbym uszkodzony airport. I gdzie to później naprawić? Oczywiście w Maclife, oni naprawią jedno a niszczą drugie, dzięki czemu mają stałych klientów, bo w końcu tamto naprawili i działa dobrze.

- - - Połączono posty - - -

Mój znajomy prowadzi serwis, więc zna się na rzeczy. Bez jego pomocy na pewno dawno bym odpuścił. Teraz czekam na jakąś pieczątkę z iSource i wysyłam oficjalne pismo do Maclife.


Zrob jak napisal renqien i walcz z nimi.

#10 Patryk Pyzel

Patryk Pyzel
  • 32 postów
  • SkądKonstancin-Jeziorna, Poland

Napisano 30 lipca 2013 - 08:47

Zrob jak napisal renqien i walcz z nimi.


No, już raczej nie odpuszczę ;)

Będę tu pisał, jak dalej sprawa się rozwija

#11 tumpio

tumpio

    SERWIS


  • 6 245 postów
  • Płeć:
  • SkądWarszawa

Napisano 30 lipca 2013 - 08:48

1. Broń Boże nie idź do innego serwisu. Odżałuj dodatkowe 150 zł netto i daj do ekspertyzy autoryzowanemu serwisowi - np. Cortland. Dlaczego? Mac był otwierany w iSpace, z stamtąd trafił do McLife. To już jest powód do "spychologi" pomiędzy tymi dwoma serwisami (" - to już tak było"). Dochodzi jeszcze Twój znajomy - czyli już są trzy wierzchołki. Nie udowodnisz gdzie nastąpiło zniszczenie. McLife może stwierdzić, że uszkodzenia nastąpiły u Twojego znajomego, iSpace, że w McLife, - dodaj jeszcze kogoś i prawdopodobieństwo udowodnienia, gdzie mac został uszkodzony maleje. 2. Z ekspertyzą autoryzowanego serwisu wystosuj pismo do domniemanego winowajcy o przywrócenie komputera do stanu "fabrycznego" (czyli wymiana uszkodzonej anteny, uzupełnienie/wymiana śrubek itp.). Dopiero jak to nie zadziała , wchodź na drogę prawną. 3. Co do ceny - nie dziw się. Niestety zalanie klawiatury mogło uszkodzić nie tyle elektronikę, co samą klawiaturę, lub płytkę procesora PSOC. Jest to wszakże naprawialne, ale z założenia wymienia się albo cały topcase, albo klawiaturę ( a to koszt kilkuset złotych w zakupie ) dodaj jeszcze zysk serwisu, marżę pośrednika (napisałeś wszak , że McLife miał gdzieś wysłać twojego maca - czyli pośrednictwo), VAT i masz 1500 zł. Myślę, że bez pośredników musisz liczyć się z naprawą rzędu od 1000 zł wzwyż.


Specjalistyczny Serwis Komputerów Apple "Serwis Jabłek®"
ul. Stryjeńskich 10 lok usł 2A.
02-791 Warszawa tel: 533-996-563 lub 796-440-048
http://www.macbook-service.com

#12 virgin71

virgin71



  • 12 562 postów
  • SkądWrocław

Napisano 30 lipca 2013 - 09:18

Komputer był w autoryzowanym serwisie iSpace. Równie dobrze mogło go tam nie być. Wyjaśnię ci sposób działania autoryzowanych serwisów: otwierają komputer, sprawdzają czujniki wilgotności i wymieniają całe podzespoły. Maclife próbuje naprawić, ingeruje jeszcze głębiej co nie jest niczym strasznym, ale trzeba mieć o naprawie jakieś pojęcie. Oni nie mają szacunku do serwisowanych przez produktów.

Dzisiaj znajomy będzie się kontaktował z iSource i zdobędzie przebieg diagnozy. Nie wierzę w to, że iSource tak potraktował mój sprzęt, daje sobie rękę uciąć, że to wina Maclife. Szczególnie, że nie jestem odosobnionym przypadkiem.



1. Bardzo mało chciał iSpace za wymianę - podejrzanie mało. Znam procedurę i cena którą podali się w nią nie wpisuje.
2. Mam u siebie Aira czekającego na płytę główną, wcześniej naprawiał go znany Autoryzowany Serwis (pominę nazwę, bo nie leży moim interesie jej podanie). Naprawa okazała się tak beznadziejna (komputer mulił na nowej płycie głównej), że klient poprosił o przywrócenie zalanej płyty i zabranie tej "nowej". Komputer trafił w moje ręce. 3 śrubki pento i 9 philips... już wiedziałem, że przypadek będzie niezły. W środku podobna historia do tej, o której piszesz.
Tak więc NIE, autoryzowany serwis nie robi wszystkiego na tip-top i nie zawsze przestrzega procedur Apple. Każdy z serwisów mógł zrobić bałagan. Jakkolwiek ML postąpił w dziwny sposób - niezrozumiały dla mnie kompletnie (długi czas oczekiwania + oczekiwanie na gładzik?!). Ja od razu klientowi powiedziałem, że od spodu są nieoryginalne śrubki.

#13 Patryk Pyzel

Patryk Pyzel
  • 32 postów
  • SkądKonstancin-Jeziorna, Poland

Napisano 30 lipca 2013 - 09:47

1.mac'a na razie zostawiłem w trzecim serwisie. Komputer był otwierany przy mnie. Serwisant powiedział, że na razie się do tego nie będzie dotykał. Ma on znajomych w iSource i postara się wyjaśnić przebieg serwisowania(czy w ogóle coś tam było ruszanie poza płytą główną) Jeszcze zobaczę gdzie zrobię ekspertyzę 2.tak zrobię 3.głównym powodem rezygnacji z naprawy był długi czas oczekiwania. Teraz widzę, że dobrze zrobiłem, bo po dwóch tygodniach u nich, Mac nadawał by się do wyrzucenia.

#14 arvika

arvika
  • 1 501 postów
  • Płeć:
  • SkądKraków

Napisano 30 lipca 2013 - 09:47

Nie raz mieliśmy zmasakrowany sprzęt po SERWISIE AUTORYZOWANYM. Niby mają procedury itp. ale tam też pracują ludzie i takie kwiatki mogą im się przytrafić (oczywiście nie powinny). Nawet powiem więcej, serwis pogwarancyjny nawet jakby coś naderwał itp. to raczej przywróci sprzet do stanu takiego jak powinien bo tego typu naprawy wykonuje na codzień. Serwis autoryzowany prawdopodobnie nie ma nawet stacji lutowniczej, bo z założenia wymieniają tylko komponenty.

#15 macsupport

macsupport

  • 8 620 postów
  • SkądKraków

Napisano 30 lipca 2013 - 09:52

Ja też jakiś czas temu dostałem komputer po pewnym serwisie autoryzowanym i w środku również brakowało śrubek, kilka było zamienionych, karta AirPort nie przykręcona tylko włożona itd. tyle, że jak to zobaczyłem to od razu dzwoniłem do klienta, żeby go poinformować o tym jaki jest stan jego komputera w środku, bo gdybym tego nie zrobił to pewnie klient był by przekonany, że to u nas tak komputery montujemy. Zdjęcia mam do dziś zachowane i gdybym je tutaj pokazał to chyba nikt by nie uwierzył, że serwis autoryzowany w takim stanie zwrócił komputer swojemu klientowi. A dlaczego o tym piszę, bo jeżeli szkody nie powstały w tym całym MacLife to jeśli oni zauważyli, że ze sprzętem coś jest nie tak to mogli poinformować o tym klienta i zrobić zdjęcia. Teraz już nie są w stanie udowodnić, że to nie ich wina. Ja bym proponował zrobić ekspertyzę w innym autoryzowanym serwisie i domagać się doprowadzenia komputera do stanu z przed "naprawy".

#16 tumpio

tumpio

    SERWIS


  • 6 245 postów
  • Płeć:
  • SkądWarszawa

Napisano 30 lipca 2013 - 09:56

Arvika- nie możemy roztrząsać kto tu jest winowajcą (choć Virgin ma rację - palmrest + nowa płyta główna za 3000 zł brutto to ciut mało). McLife zrobił jeden błąd :

(...). Ja od razu klientowi powiedziałem, że od spodu są nieoryginalne śrubki.


Gdyby od razu poinformował klienta o uszkodzeniach - nikt nie miał by wątpliwości gdzie powstał "zonk". A jak klient dowiaduje się o "problemie" za pośrednictwem trzeciego serwisanta..... daje to do myślenia.

 


Specjalistyczny Serwis Komputerów Apple "Serwis Jabłek®"
ul. Stryjeńskich 10 lok usł 2A.
02-791 Warszawa tel: 533-996-563 lub 796-440-048
http://www.macbook-service.com

#17 Patryk Pyzel

Patryk Pyzel
  • 32 postów
  • SkądKonstancin-Jeziorna, Poland

Napisano 30 lipca 2013 - 10:00

Nie raz mieliśmy zmasakrowany sprzęt po SERWISIE AUTORYZOWANYM. Niby mają procedury itp. ale tam też pracują ludzie i takie kwiatki mogą im się przytrafić (oczywiście nie powinny). Nawet powiem więcej, serwis pogwarancyjny nawet jakby coś naderwał itp. to raczej przywróci sprzet do stanu takiego jak powinien bo tego typu naprawy wykonuje na codzień. Serwis autoryzowany prawdopodobnie nie ma nawet stacji lutowniczej, bo z założenia wymieniają tylko komponenty.


Rzecz w tym, że iSpace nic nie naprawiało. Stwierdzili, że muszą wymienić zalane elementy. A co do Maclife, to mogli być zaskoczeni tym, że odbieram MacBooka, ale najpierw do mnie zadzwonili i spytali się czy chcę czekać 2 tygodnie. Odpowiedziałem, że nie, i czy mogę dzisiaj odebrać MBA. Nie ma problemu, usłyszałem. Możliwe, że gdybym zdecydował się na naprawę, to zreperowali by spowodowane przez siebie usterki.

#18 virgin71

virgin71



  • 12 562 postów
  • SkądWrocław

Napisano 30 lipca 2013 - 10:23

To iSpace, czy iSource w końcu? Nie naprawili, ale musieli podpinać pod diagnostykę, więc rozkręcali komputer.

#19 macsupport

macsupport

  • 8 620 postów
  • SkądKraków

Napisano 30 lipca 2013 - 10:58

Stwierdził, że może ją umyć w specjalnej wanience(Chyba tak się wyraził, nie chcę przekręcać słów) lub od razu wymieniamy płytę(za ponad 2000zł) wybrałem pierwszą opcję.


Chyba jednak coś naprawiali skoro czyścili płytę w wanience. To już nie jest normalna procedura w serwisie autoryzowanym.

#20 Krzysiek

Krzysiek
  • 4 184 postów
  • Płeć:
  • SkądWarszawa

Napisano 30 lipca 2013 - 11:12

Chyba jednak coś naprawiali skoro czyścili płytę w wanience. To już nie jest normalna procedura w serwisie autoryzowanym.



W ogóle ciekawa sprawa jak na Autoryzowany Serwis. Nasze stanowisko zajmiemy później, jak przygotujemy ładną odpowiedź z naszej strony.
Pozdrawiam,
Krzysiek z MacLife.

#21 528eae9968

528eae9968
  • 7 222 postów
  • Płeć:

Napisano 30 lipca 2013 - 11:32

W ogóle ciekawa sprawa jak na Autoryzowany Serwis. Nasze stanowisko zajmiemy później, jak przygotujemy ładną odpowiedź z naszej strony.
Pozdrawiam,
Krzysiek z MacLife.


No to przygadujcie bo jak na razie będę was omijał szerokim łukiem taki jak i iSpace bo z tego co widać to serwis mają do bani. Jedyne co to tanie akcesoria można u nich kupić.

#22 Krzysiek

Krzysiek
  • 4 184 postów
  • Płeć:
  • SkądWarszawa

Napisano 30 lipca 2013 - 11:41

No to przygadujcie bo jak na razie będę was omijał szerokim łukiem taki jak i iSpace bo z tego co widać to serwis mają do bani. Jedyne co to tanie akcesoria można u nich kupić.


Szkoda, że tak myślisz bo uważam że jesteśmy całkiem dobrzi w te klocki :) Przykładamy się do napraw.

A osób, które próbują coś "wyłudzić" lub wmówić jest pełno i każdy serwis Ci to potwierdzi. Kilka razy w roku mamy sytuacje, że telefon wraca na reklamację, że niby coś spieprzyliśmy a jak się okazuje później to zupełnie inna sztuka z pozrywanymi plombami, numerami seryjnymi itd.
Zdarzają się fuckupy, ale na szczęście nie w tym przypadku.

#23 Kuba Lutecki

Kuba Lutecki
  • 16 postów
  • Płeć:
  • SkądWarszawa, PL

Napisano 30 lipca 2013 - 12:14

Wywołani do tablicy chcielibyśmy zamieścić oficjalne stanowisko.

9 lipca 2013 roku Pan Patryk umieścił na Twitterze wpis "Wycena naprawy MacBooka w iSpace to 2780zł. W czwartek idę porównać z @MacLife". Komputer trafił do naszego serwisu 11 lipca 2013 roku o godz. ~17:30. Pomimo tego, że komputer nie został przyjęty w trybie ekspresowym, który jest dodatkowo płatny, ale gwarantuje pominięcie kolejki, jako, że mieliśmy do czynienia z komputerem po zalaniu o 17:43 tego samego dnia komputer został przydzielony serwisantowi. Po otwarciu komputera, serwisant zauważył, iż brakuje kilku śrub wewnątrz komputera, a złącze WiFi jest uszkodzone. Fakt ten został przekazany przełożonemu serwisanta, co zarejestrowane zostało na monitoringu CCTV zainstalowanym w serwisie.

12 lipca, czyli następnego dnia, skontaktowaliśmy się poprzez Twittera (którego właściciel sprzętu jest aktywnym użytkownikiem) z Panem Patrykiem i poinformowaliśmy, że niebawem poinformujemy go o naszej diagnozie i wycenie naprawy. W komputerze po zalaniu, uszkodzona została płyta główna oraz klawiatura i touchpad. Jako, iż na stanie nie posiadaliśmy trackpada do konkretnie tej wersji (rozmiar oraz rocznik) zamówiliśmy go. Na touchpadzie znajduje się elektronika, która łączy m.in. klawiaturę z płytą główną. Nad brakującymi śrubkami i brakiem złącza WiFi się nie rozdrabnialiśmy, ponieważ nie jest to żadna nowość dla nas (zastanie takie stanu), jest to dość proste do naprawy i relatywnie niedrogie. Brakowało śrub przy płycie głównej oraz "tulejki" na płycie głównej do której przykręcana jest śruba od wentylatora. Element jest klejony do płyty głównej dość słabo i nam również zdarzyło się go kiedyś przekręcić. Nie jest problemem jego ponowne klejenie. Problemem są sytuacje kiedy tego elementu nie ma i nie jesteśmy w stanie go dosztukować. Jego brak nie osłabia natomiast rażąco konstrukcji komputera.

17 lipca, kiedy dotarł touchpad, okazało się, że niedziałanie klawiatury nie jest spowodowane uszkodzeniem touchpada ani taśmy łączeniowej (której korozja wyżarła 2 piny), lecz jeszcze inną usterką płyty głównej. Rozpoczęliśmy poszukiwania kolejnego uszkodzonego elementu na płycie głównej.

Kolejny kontakt nastąpił 25 lipca 2013 roku, najpierw poprzez Twittera, a później telefonicznie. Pan Patryk otrzymał wycenę naprawy komputera już po aktualizacji (czyli nie problem z touchpadem) oraz informację o konieczności wtedy kolejnego czekania z racji tego, iż maszynę Martina na której wymieniane są układy posiadamy w naszym drugim punkcie na ul. Łukowskiej. Obłożenie pracy urządzenia jest bardzo duże, stąd potrzeba czekania.

Pan Patryk się nie zdecydował na naprawę, więc komputer został złożony prawie tak samo jak do nas przyszedł. Specjalnie piszę prawie, ponieważ serwisant dosztukował jeszcze kilka śrub których w komputerze brakowało.

Jeśli chodzi o uszkodzenia i brak śrub całkowicie się od tego odcinamy. Do zarzucenia mamy sobie natomiast 2 rzeczy:
- Kontakt z klientem, który mógłby być jeszcze lepszy tj. częstszy,
- "Gruboskurność" w temacie braku śrubek i innych elementów. Jesteśmy po prostu do tego przyzwyczajeni i czasami gubi nas rutyna, stąd brak informowania o tym klientów. Zakładamy, że sprzęt naprawimy, wtedy wszystko się poprawi co inni napsuli. Nie jesteśmy firmą, która buduje swoją markę czarnym PR-em, więc bardzo często pomijamy tego typu kwestie. Jak widać to ma swoje plusy, ale i minusy.

Na powyższe słowo pisane mamy potwierdzenie chociażby w formie nagrań wideo oraz zdjęć, więc jeśli Pan Patryk wyrazi zgodę, to możemy je tu udostępnić. I jeszcze tylko gwoli wyjaśnienia, firma iSpace nie jest serwisem autoryzowanym, mogą więc starać się naprawić sprzęt w każdy sposób. iSpace jest natomiast punktem przyjęć serwisu autoryzowanego iSource. W zależności od tego "gdzie" komputer trafił to albo mógł być czyszczony w myjce, albo nie miał prawa.

#24 madmax332-802bc1e3e2

madmax332-802bc1e3e2
  • 7 682 postów

Napisano 30 lipca 2013 - 12:33

Szkoda, że tak myślisz bo uważam że jesteśmy całkiem dobrzi w te klocki :) Przykładamy się do napraw.

A osób, które próbują coś "wyłudzić" lub wmówić jest pełno i każdy serwis Ci to potwierdzi. Kilka razy w roku mamy sytuacje, że telefon wraca na reklamację, że niby coś spieprzyliśmy a jak się okazuje później to zupełnie inna sztuka z pozrywanymi plombami, numerami seryjnymi itd.
Zdarzają się fuckupy, ale na szczęście nie w tym przypadku.


Rozwiązanie problemu jest banalnie proste - wystarczy otworzyć sprzęt przy kliencie & zrobić wtedy stosowne foto lub spisać stan sprzętu w protokole przyjęcia do naprawy. Zamiast tego - macie klienta w dupie i jeszcze wpadacie w samozachwyt. Osobiście nic do Was nie mam - po prostu komentuję ogólne podejście do klienta jakie panuje w większości przypadków w tym kraju. Samo gadanie że "się przykładacie" to za mało. Sprawcie żeby klient do Was wracał, wyeliminujcie "kombinatorów" i pozostawcie wrażenie że klient wie za co płaci i jest taktowany poważnie. Zamiast tego - jest niepotrzebna spychologia, wzajemne oskarżenia i podejrzenia, zamiast po prostu przyjąć-załatwić. Nie dziwcie się też że ludziska "kombinują" - zostali tego kiedyś, gdzieś nauczeni.

#25 virgin71

virgin71



  • 12 562 postów
  • SkądWrocław

Napisano 30 lipca 2013 - 12:34

Właśnie też sprawdziłem Salony iSpace - zmieniamy się dla Państwa to nie jest żaden autoryzowany serwis. To taki sam serwis, jak każdy inny, nieautoryzowany. Komputera nie naprawiał iSource, który prowadzi autoryzowany serwis, ponieważ kąpiele nie leżą w ich kompetencjach. Punktem przyjęć na serwis iSource, może być pan Józek z warzywniaka - czyli każdy kto wysyła sprzęt do iSource.
Koszt diagnozy też jest czymś nowym, jeśli chodzi o autoryzowany serwis, ale wcześniej to przemilczałem.

Wobec powyższego, nie ma możliwości stwierdzenia, kto śrubek nie wkręcił (przypomnę, że zdarza się to też autoryzowanemu serwisowi).




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych