W ostatnich dniach przez polskie serwisy i blogi technologiczne przetoczyły się doniesienia o kolejnym wysuniętym przez Apple żądaniu oddania domeny przez polską firmę.

Po sprawie Applemanii (o której krążą różne opinie - spotkałem się z takimi, że cała sprawa była przez właściciela tego serwisu rozdmuchana w celach marketingowych) i internetowych delikatesów mieszczących się pod adresem a.pl, przyszedł czas na sklep internetowy i serwis telefonów komórkowych ap.pl.

Fakt, adres ap.pl jest dość podobny do nazwy Apple. Z drugiej jednak strony to tylko adres, który w tym wypadku jest skrótem od nazwy firmy Art Production, a równie dobrze mógłby być na przykład adresem polskiego oddziału Associated Press czy innej firmy usługowej, np. jakiejś "auto pomocy".

Doskonale rozumiem stosunek do całej sprawy właściciela tej domeny, pana Artura Janiszewskiego, który korzysta z niej od 13 lat i jestem pewien, że firma z Cupertino nic tutaj nie wskóra. Rozumiem jednak też powody działań Apple i jej prawników. Wspomina o nich z resztą on sam w rozmowie z serwisem Wirtualne Media:

W rozmowie telefonicznej prawnik stwierdził wprost, że Apple chce mieć kontrolę nad tą domeną zabezpieczając się przed ewentualnością sprzedaży przeze mnie tej domeny podmiotowi z Chin, który mógłby oferować podrobione produkty Apple

Myślę, że w tym wypadku taki właśnie jest powodów działań prawnych Apple. Rozrastający się rynek podróbek z Chin, sprzedawanych na całym świecie. Sam dość często takie podróbki widzę - średnio raz w miesiącu, kiedy zatrzymuję się na parkingu przy autostradzie A2, zawsze znajdzie się ktoś, kto oferuje mi tanio, nawet za 200 złotych "iPhone'a 6" tyle, że z systemem Android.

Obawy Apple wcale nie są bezpodstawne. Pan Janiszewski może oczywiście z całą mocą zapewniać firmę, że nie zamierza sprzedać domeny chińskim producentom podróbek, ale w korporacyjnym świecie takie zapewnienia nie mają żadnego znaczenia. Liczy się to, co jest na papierze, a rozmowy często prowadzone są w sądzie - co Apple robi nader często.

Nie ma tutaj nic osobistego. Firma widzi potencjalne zagrożenie i reaguje tak jak duża korporacja - wysyłając prawników.

Jak każdy gigant, Apple strzela z grubej rury i zachowuje się arogancko, oczekując - jak twierdzi właściciel domeny - oddania jej za darmo, a następnie wnosząc pozew do sądu.

Spotkałem się z opiniami, że za takie aroganckie działania odpowiedzialni są prawnicy z kancelarii obsługującej Apple, a nie sama firma. Moim zdaniem są to jednak tylko naiwne opinie fanboy'ów, którzy w swoich głowach powtarzają jak mantrę słowa "gdyby tylko Tim Cook wiedział" czy "gdyby tylko żył Steve Jobs".

Czy Tim Cook wie o tego typu działaniach prawnych i stosowanej przez kancelarię prawniczą działaniach? Idę o zakład, że tak właśnie jest.

Źródło: Wirtualne Media

iDream reklama