Kiedy słyszę skierowane w moją stronę słowo "fanboy" zżymam się. Staram się ogarniać całą technologię, a i do Apple podchodzić z rozsądkiem i dystansem. Nie znaczy to, że nie darzę tej firmy sentymentem. Jest jedną z niewielu, które towarzyszą mi od lat szkolnych i która jeszcze istnieje i dalej produkuje komputery - czy będą to Macintoshe, iPady czy iPhone'y. Myśląc o dzisiejszych 37 urodzinach Apple postanowiłem spojrzeć w przeszłość i porównać co działo się w Cupertino i Dolinie Krzemowej, z tym co pod względem technologicznym działo się w moim życiu.

1 kwietnia 1976 roku, kiedy Jobs, Wozniak i Wayne zakładali Apple miałem 3,5 roku. Pamiętam z tego okresu już dość sporo, choć pod względem technologicznym nie było rewelacji. W domu, u babć i rodziny królowały czarno-białe telewizory Neptun i Ametyst (ten jeszcze z archaicznym bębnowym przełącznikiem kanałów). Pamiętam duże radio i magnetofon szpulowy, który służył mi jeszcze przez wiele lat. Poza tym w domu na półce wciąż stała sterta całych roczników Młodego Technika, które dostałem w spadku po ojcu. Po Łodzi jeździły jeszcze nie tylko Jelcze Meksy, popularnie zwane ogórkami, ale i stare, pudełkowe tramwaje z ręcznie zasuwanymi drzwiami. Wszystko to nie zmieniło się rok później, kiedy 16 kwietnia 1977 roku Apple wypuściło na rynek komputer Apple ].

Na przełomie 1979 i 1980 roku w rodzinie pojawił się pierwszy kolorowy telewizor. Produkowany w Związku Radzieckim (teraz zwanym Związkiem Sowieckim) Rubin 714. To mniej więcej w 1979 roku, jako pięciolatek zacząłem oglądać Sondę.

W międzyczasie była pewna niedziela, w której nie było Teleranka - jego miejsce zajął pewien generał. Zaczął się okres w którym w diecie zaczęła dominować marna mortadela, a ludzie walczyli o kilka rolek papieru toaletowego bardziej zawzięcie niż w Infinity Blade czy Diablo.

W 1983 roku na rynku zadebiutowała kosmicznie wręcz droga Lisa - pierwszy komputer produkowany masowo i dostępny w powszechniej sprzedaży, posiadający graficzny interfejs użytkownika (komputery Xeroxa w PARC były maszynami laboratoryjnymi, a nie produkowanymi masowo). Nic jeszcze wtedy o Apple nie słyszałem, to jednak w tym roku właśnie miałem pierwszy kontakt z komputerem. Na pokazie w jednym z łódzkich domów kultury prezentowany był Commodore 64.

Kolejny raz ten sam komputer zobaczyłem w roku wprowadzenia na rynek Macintosha, a więc w 1984. O samym Macintoshu dowiedziałem się chyba rok później. W 1984 roku obok Sondy, na którą czekałem z wypiekami pojawił się nowy program, który oglądałem z zapartym tchem - Spektrum. Program miał charakterystyczną czołówkę z grafiką wykonaną na ZX Spectrum i lecącym w tle utworem Marka Bilińskiego. W tym okresie zaliczyłem też kurs Basica i Simon's Basica na Commodore 64 (tym samym, którego miałem przyjemność oglądać wcześniej).

W styczniu 1984 roku w amerykańskiej telewizji, podczas transmisji meczu Superbowl leci słynna reklama 1984. W Polsce wciąż większość rzeczy jest na kartki, a w oficjalnym obiegu nic nie ma. Dalej największe osiedle w Łodzi - Retkinia - pozostaje bez telefonu (poza nielicznymi wybrańcami z partyjnego nadania). Braki w dostawie prądu to normalka.

Na przełomie 1984 i 1985 roku zapisałem się do klubu komputerowego w domu kultury. Byłem w grupie mniej zaawansowanej. Od pięciu do dziesięciu chłopców spędzało czas nad jednym ZX Spectrum grając w gry. W tym czasie zacząłem uganiać się po mieście za pierwszymi polskimi miesięcznikami o komputerach: Bajtkiem, Komputerem i krótko wychodzącym IKS-em. Wtedy pierwszy raz usłyszałem, chyba w programie telewizyjnym nazwiska Wozniak i Jobs. W 1985 roku do znajomych rodziny przyszło kilka paczek z Newsweekami i magazynem Time. To w nich pierwszy raz zobaczyłem komputery Apple. Nigdy wcześniej ich nie widziałem. Na przełomie 1985 i 1986 roku przeczytałem o NeXT, artykuł opublikował chyba magazyn Komputer.

W 1986 roku stałem się posiadaczem Atari 65XE z magnetofonem XC12. Chcąc nie chcąc zostałem postawiony po jednej stronie barykady, w tej pierwszej wojnie użytkowników komputerów Atari kontra Commodore kontra ZX Spectrum. Tak, byli jeszcze użytkownicy Amstradów/Schneiderów czy MSX-ów ale byli tak nieliczni, że właściwie nie liczyli sie w tej walce.

W 1987 roku zostajemy podłączeni do sieci... telefonicznej. W tym samym roku błąd jednego z automatycznych numerów w lokalnej centrali tworzy na osiedlu Retkinia w Łodzi pierwszą sieć społecznościową. Można było łączyć się z kilkuosobowym czatroomem za darmo z automatów telefonicznych, a że było lato, to się biegało po osiedlu i umawiało z poznanymi w ten sposób dziewczynami.

Kiedy w 1988 roku NeXT wypuszcza swój pierwszy komputer pisze już o tym polska prasa komputerowa. Pamiętam obszerny artykuł w Komputerze ze zdjęciami tej maszyny i jego graficznego interfejsu użytkownika.

W 1989 roku, kiedy Apple wypuszcza The Macintosh Portable, ja kończę podstawówkę i zmieniam platformę. Po jednodniowej wyprawie przywożę z Berlina Zachodniego upragnionego Commodore 64. Mogę wreszcie do woli grać w Green Beret, Ghost'n Goblins. Są jednak gry, które lepiej wyglądały na Atari, wspomnieć wypada choćby Draconusa, Zybex czy Amaurote.

Marzy mi się już jednak Macintosh albo przynajmniej Atari ST, którego GEM był bardzo podobny do interfejsu Maka. Atari ST kupię sobie w 1993 roku.

W 1989 roku w wypadku samochodowym giną twórcy Sondy, to wielka strata dla akcji popularyzacji nauki w polskich środkach masowego przekazu.

W 1994 roku, kiedy Apple wprowadza na rynek komputer z procesorem PowerPC. Jestem już rok po liceum, ale bardziej skupiam się na gitarze niż na dalszej nauce. Rok później, w 1995 roku na Amidze kolegi korzystam pierwszy raz z Internetu przez dostęp wdzwaniany. Ściągamy oczywiście dostępne w trybie tekstowym tabulatury gitarowe. Na powszechnych już w Polsce pecetach pojawia się w większości piracki Windows 95.

W 1997 roku, kilka miesięcy po objęciu przez Jobsa ponownie prezesury w Apple, ja kupuję sobie peceta. Rok później, bo w 1998 roku w jednym z łódzkich supermarketów natykam się na stoisko reklamowe z iMakiem.

Swojego iMaka kupiłem jednak dopiero dziesięć lat później, bo w styczniu 2008 roku. Dalej potoczyło się już z górki. iPhone, MacBook, MacBook Pro, spotkanie ze Stevem Wozniakiem, Macworld, spotkanie z Ronem Waynem i wreszcie wizyta w kampusie Apple w Cupertino kilka tygodni temu.

Steve'a Jobsa jednak nigdy już nie poznam.