Pewnie część z czytających wie, że przedwczoraj zaprezentowano nowego Samsunga Galaxy S4. Pewien jestem tego, że większość z Was czeka na prezentację nowego iPhone'a. Niestety muszę ochłodzić Wasze emocje – nowy telefon Apple, podobnie jak nowość Samsunga, nie będzie rewolucyjny. Dlaczego?

To nie przez brak pomysłów twórców tych urządzeń. Dzieje się tak dlatego, gdyż rynek mobilnych urządzeń jest właśnie w punkcie w którym znalazły się komputery osobiste kilkanaście lat temu – osiągnął dojrzałość. Jak do tego doszło?

Kilka lat temu telefon był narzędziem jednoznacznie identyfikowanym z możliwością dzwonienia i wysyłania wiadomości SMS. Potem zaprezentowano iPhone’a, który stał się prekursorem zastosowania dotykowych wyświetlaczy w telefonach. Wraz ze swoimi wewnętrzymi czujnikami, jak np. akcelerometrem, korzystanie z iPhone’a było zupełnie nowym i dającym radość doświadczeniem. Gdy uruchomiono App Store, telefon Apple zaczął mieć prawie nieskończone możliwości. Z powodzeniem zaczął służyć jako narzędzie pracy, przejął część pracy do tej pory wykonywanej wyłącznie na komputerze. Potem pojawił się iPad, który utworzył nowy segment urządzeń mobilnych – tablety. Następnie iPhone 4 za sprawą swojego wyświetlacza Retina Display przeniósł doświadczenia korzystania z mobilnych urządzeń na wyższy poziom.

Zaryzykuję stwierdzenie, że od tego czasu nie wydarzyło się nic przełomowego w świecie przenośnych urządzeń Apple czy też innych producentów. Pewnie niektórzy wspomną jeszcze o Siri, które jest na pewno ciekawą nowością, ale czy zasługuje na miano rewolucji? Z dwóch powodów uważam, że nie: ze względu na ograniczoną ilość obsługiwanych języków, oraz fakt, że tak naprawdę niewielka część użytkowników korzysta z tej funkcji, za przykład może posłużyć ankieta przeprowadzona na użytkownikach serwisu PhoneArena.

Od jakichś dwóch lat nowe wersje urządzeń to tylko zwiększone cyferki przy podzespołach – za przykład można wziąć chociażby iPhone’a 5 – większy wyświetlacz, lepszy procesor, lepszy aparat, więcej pamięci, szybsze Wi-Fi, bardzo szybkie LTE. To wszystko to jednak tylko ulepszenia istniejących rozwiązań, nie nowości, którymi wcześniej cieszyliśmy się przy okazji premiery nowych urządzeń.

Bardzo bym chciał, aby nowy iPhone i iPad mnie zaskoczyły. Jeśli tak się jednak nie stanie, potwierdzi się tylko to, co już napisłem wyżej – rynek mobilny jest już dojrzały, będzie coraz ciężej o rewolucje. Premiery będzie można zacząć nazywać aktualizacjami.