O iPadzie napisano już setki artykułów i recenzji. Teksty znanych dziennikarzy, popularnych blogerów czy nawet zwykłych użytkowników - każdy ma swoje zdanie i trochę inaczej widzi istotę tego urządzenia. Jedno jest jednak pewne, jest to produkt w pewnym stopniu innowacyjny, także wygłaszanie na forach opinii bez kontaktu z samym iPadem nie ma tak naprawdę większego sensu. Portal MyApple miał przyjemność testować ten tablet przez dwa tygodnie - w poniższej recenzji zawarliśmy nasze główne spostrzeżenia.

Gdybyście jakimś sposobem przegapili całą medialną wrzawę dotyczącą najnowszego urządzenia Apple, oto kilka słów wprowadzenia. iPad to tablet po raz pierwszy zapowiedziany przez samego Steve'a Jobsa 27 stycznia w San Francisco. Oficjalną premierę miał 3 kwietnia. Występuje w dwóch wersjach: Wi-Fi i Wi-Fi + 3G i pojemności 16, 32 lub 64 GB. Urządzenie wyposażone jest ponadto w procesor Apple A4 1 GHz, 256 MB pamięci RAM i układ graficzny znany z najnowszego iPoda touch 3 generacji.

Co prawda powyższa specyfikacja nie robi chyba na nikim jakiegoś specjalnego wrażenia, to jednak fakt, że w ciągu pierwszych 28 dni sprzedano już milion iPadów świadczy o dużym sukcesie urządzenia. Od czasu pierwszej prezentacji tablet Apple stał się marzeniem wielu, nie przeszkadza nawet fakt, że póki co można kupić go jedynie w USA. Dzięki firmie Armago mogliśmy specjalnie dla Was przetestować iPada na długo przed polską premierą.

Pierwsze wrażenia

Z niektórymi produktami jest jak z ludźmi - liczy się pierwsze wrażenie. W przypadku iPada, jak przystało na sprzęt sygnowany znanym logiem nadgryzionego jabłka, jest to wrażenie niezwykle pozytywne.

Nie muszę już chyba opisywać krok po kroku całej procedury rozpakowywania urządzenia, każda zainteresowana osoba widziała już pewnie setki filmów, w którym jest wszystko dokładnie pokazane. Po otwarciu całkiem ładnego i dość grubego pudelka widzimy zajmujący całą przestrzeń tablet - no i praktycznie tylko to jest ważne. Urządzenie jest po prostu piękne. Tył i boki, zgodnie z najnowszymi trendami, wykonano z jednego kawałka aluminium. Na obudowie znajdziemy tylko niezbędne rzeczy: przyciski głośności, Home, wyłączenia urządzenia oraz przełącznik blokujący obracanie się ekranu. Poza tym nie mogło zabraknąć również pokaźnego czarnego logo Apple by nikt nie zapomniał jakiej firmy sprzęt posiada. Ogólnie design świetnie wpasowuje się w koncepcję głównego projektanta Apple, Jonathana Ive: jeżeli coś nie jest definitywnie niezbędne - nie jest w ogóle potrzebne.

iPad jest całkiem duży i ciężki, choć wcale nie tak bardzo, jak przypuszczałem po przeczytaniu kilku wcześniejszych recenzji. Przy wymiarach 24,28 x 18,97 × 1,34 cm model Wi-Fi wazy 680 gramów, jak dla mnie to niedużo, choć po dłuższym trzymaniu urządzenia jedną ręką możemy powoli zacząć odczuwać ból nadgarstka. Oprócz samego urządzenia w pudelku znajdziemy tez kabel USB do komputera oraz ładowarkę podobną do tej znanej np. z iPhone. Nie zabrakło też dokumentów, instrukcji obsługi oraz typowych dla Apple naklejek z nadgryzionym jabłuszkiem. W pudełku takich rozmiarów bez problemów zmieściłby się się jeszcze tak potrzebny przecież dock czy nawet zwykła ściereczka, ale przecież wtedy klient nie musiałby już wydawać kolejnych pieniędzy na dodatkowe akcesoria. Wróćmy jednak do najważniejszej rzeczy, czyli samego iPada, którego po synchronizacji z iTunes możemy wreszcie uruchomić.

Ekran

Od razu coś ustalmy. Największa zaletą tabletu Apple jest jego ekran - z tą opinią zgodzi się chyba każdy użytkownik iPada. Jest on po prostu genialny, gdybym miął więcej czasu, to ułożyłbym może nawet jakąś pieśń pochwalną na jego cześć. LCD, przekątna 9,7 cala (25 cm), rozdzielczość 1024x768 pikseli, multitouch, technologia IPS - żadna specyfikacja techniczna nie jest w stanie oddać wrażenia, jakiego na mnie zrobił i ciągle robi ekran iPada. Przy nim tak doceniany wcześniej przeze mnie iPhone wygląda jak tania zabawka...

Jedno dotknięcie przycisku odblokowującego ekran i iPad wprost wybucha intensywnością i głębią kolorów. Oglądanie filmów i zdjęć na iPadzie to prawdziwa przyjemność, zwłaszcza, że obraz jest tak samo dobry z każdego kąta widzenia. Jak to możliwe, że tak doskonały ekran znajdziemy w prawie równie cienkim jak iPhone urządzeniu? Nie jestem specem i nie mam pojęcia, mogę tylko powiedzieć: "Dobra robota, Apple".

Zgodnie jednak z powiedzeniem "nie ma róży bez kolców" tak i tutaj możemy dostrzec drobną rzecz, której Apple nie poprawiło niestety od kilku lat. Wyłączcie na chwilę ekran iPhone i popatrzcie na niego pod światło - ech, te koszmarne ślady palców. A teraz wyobraźcie sobie, ze 5 razy większa powierzchnia to również 5 razy więcej odcisków. No właśnie, o ile przy włączonym ekranie iPada wcale tego nie widać, to już po jego odłożeniu zawsze muszę sięgać po dołączoną kiedyś do iPhone ściereczkę - inaczej serce mi się kraje gdy patrzę na brudny ekran. Tylko czemu Apple nie dodaje tego akcesorium do swego tabletu, w którym problem jest jeszcze bardziej widoczny?

Wygoda obsługi

Jak już wcześniej wspomniałem, urządzenie nie należny do najlżejszych. Co prawda po przeczytaniu kilku wcześniejszych recenzji może się początkowo wydawać, ze ich autorzy trochę przesadzili w swojej ocenie ciężaru, ale zaręczam, korzystanie z iPada jest całkowicie wygodne tylko w niektórych pozycjach.

Najlepiej jest usiąść na kanapie i oprzeć go na nogach (tak jak aktorzy w reklamie iPada). Trzymać urządzenie w jednej ręce możemy praktycznie tylko stojąc - siedząc w fotelu czy leząc w łóżku jest to praktycznie niewykonalne. Zawsze lepiej jednak oprzeć iPada na nogach / kolanach / brzuchu / jakiejkolwiek podpórce, wynika to zarówno z ciężaru jak i rozmiarów urządzenia. Trzeba się z tym po prostu pogodzić.

W takiej sytuacji przeszkadza trochę umieszczony z dołu głośnik. Podczas trzymania go w pozycji pionowej często może się zdarzyć, zasłaniamy go własnym ciałem. Oczywiście możemy po prostu obrócić ekran, ale czy Apple nie mogło pomyśleć o tym przy projektowaniu?

Są to jednak raczej niuanse, gdy znajdziemy już odpowiednia pozycję to iPad może odwdzięczyć się nam bardzo wygodną pracą. 10 godzin nieprzerwanej pracy na baterii w zupełności wystarczy, mimo intensywnych testów nie ładowałem go częściej niż raz na 2-3 dni. Tablet działa na iPhone OS, tym samym przyjaznym użytkownikowi systemie znanym już ponad 85 milionom posiadaczy iPhone i iPodów touch na całym świecie. Oczywiście w przypadku iPada nie jest to tylko przeskalowanie wszystkiego do rozmiarów większego ekranu. Apple wprowadziło system paneli bocznych oraz rozwijanych list, które sprawują się jak menu w OS X czy Windows. Muszę przyznać, że są to rozwijania bardzo wygodne, z pewnością łatwiejsze w obsłudze niż pierwszy komputer (w internecie znajdziecie pełno filmów z iPadem obsługiwanym przez staruszki, dzieci, czy nawet koty i psy).

Pisanie na klawiaturze ekranowej...

...jest znacznie lepsze niż można sądzić po przeczytaniu kilku recenzji iPada w polskiej blogosferze. Ok, gdybym pisał to tak jak oni na dzień po pierwszym uruchomieniu urządzenia to pewnie miałbym podobne zdanie, należy jednak pamiętać, ze do wszystkiego można się przyzwyczaić.

Przestawienie się na klawiaturę ekranową iPada zajęło mi jeden wieczór i muszę przyznać, że komfort pisania jest bardzo wysoki. Ba, nawet szkic tej recenzji został napisany właśnie przy jej użyciu. Na początku zdawało mi się, ze wygodne będzie jedynie wpisywanie tekstu w pozycji poziomej, gdy klawiatura ma wymiary podobne do swego materialnego odpowiednika. Okazało się jednak, ze równie dobrze pisze mi się w pionie np. trzymając iPada dwoma rękoma i wybierając klawisze kciukami. Szczerze powiedziawszy, to nawet pisanie na nim jedna ręką można uznać za całkiem wygodne i szybkie. Trening czyni mistrza, po 2 tygodniach obcowania z iPadem potrafię pisać na nim niewiele wolniej niż na prawdziwej klawiaturze. Ciekawe co będzie za kolejne 14 dni...

Póki co iPad nie ma polskiego słownika, toteż wstawianie polskich znaków diakrytycznych jest bardzo utrudnione (nie mówiąc o fakcie, że brakuje litery "ą"). Kiedy urządzenie trafi już na nasz rynek nie powinno być to jednak już problemem.

Internet, poczta

iPad jest wręcz stworzony do Internetu. Dopiero uruchamiając Safari czujemy, że urządzenie rozwija skrzydła. Tapnięcie interesującego nas linku jest przecież znacznie prostsze i bardziej intuicyjne, niż najechanie na niego kursorem myszy.

Przeglądarka znana z iPhone została kompletnie przemodelowana, teraz jest to skrzyżowanie mobilnej wersji ze znaną z OS X i Windows. Uruchamiane stron na kartach (maksymalnie dziewięciu) zostało znacznie ułatwione. Oprócz tego w Safari znajdziemy rozwijane menu z historią i wszystkimi zsynchronizowanymi wcześniej zakładkami. Przeglądarka działa bardzo szybko i sprawnie, brakuje co prawda obsługi flasha, ale jakoś specjalnie bym nad tym nie ubolewał. Ogólnie przyznam się, że nie odczułem prawie żadnej różnicy jakościowej pomiędzy przeglądaniem stron na komputerze i na iPadzie.

Z wad mogę jedynie wymienić fakt, ze przeglądarka nie zapisuje, przynajmniej przez jakiś czas, zawartości odwiedzanych stron. Przez to po wybraniu jakiegoś linku ze strony MyApple.pl i stuknięciu "Wstecz" cala zawartość naszej strony głównej ładuje się od nowa. Mam nadzieję, że Apple zwróci na to uwagę w nowej wersji oprogramowania do iPada.

Kolejną ważną rzeczą jest oczywiście poczta e-mail. Mimo że program został tylko nieznacznie poprawiony w stosunku do tego znanego z iPhone, to wbrew pozorom jest to zmiana dość istotna. Dzięki bocznemu panelowi można w końcu wygodnie przeglądać odebrane maile bez potrzeby ciągłego naciskania "Wstecz". Można też łatwo zaznaczać wiele wiadomościi wraz z ich poglądem. Zabrakło natomiast widoku wątkowego (często prowadzę mailowe dyskusje rozciągające się na 30 i więcej odpowiedzi) ale Apple zapowiedziało już dodanie tego w nadchodzącym oprogramowaniu 4.0.

Książki

Czytać e-booki można tez na laptopie, komputerze stacjonarnym czy nawet telefonie, ale nijak się to będzie miało do ich papierowych odpowiedników, które można zabrać ze sobą wszędzie. Papierowe książki mają za sobą długą historię - mimo że dalej są niezastąpione, to jednak iPad w jakimś stopniu zbliżył się do ich idealnego wzorca.

Po uruchomieniu iBooks naszym oczom ukazuje się półka ze wszystkimi znajdującymi się na urządzeniu elektronicznymi książkami (domyślnie wgrany jest tylko Kubuś Puchatek). Po wybraniu interesującej nas pozycji książka otwiera się na pełnym ekranie - teraz można mieć wrażenie, że to prawdziwe, papierowe kartki umieszczone w czarnej ramce. Strony przewracamy je po prostu przesuwając palcem, wygląda to prawie identycznie jak w prawdziwej książce. Wirtualna wersja ma nawet pewną przewagę nad drukowanym odpowiednikiem: możemy dowolnie zmieniać wielkość i krój czcionki, przeszukiwać jej treść, wstawiać własne zakładki, korzystać z interaktywnego spisu treści, a nawet sprawdzać znaczenie słów przy pomocy wbudowanego słownika. Dla osób, które lubią czytać przy słabym świetle dodano też możliwość płynnego zmieniania siły podświetlenia ekranu.

Mało tego, programiści z App Store pracują teraz nad tytułami przebijającymi wizję znaną z Harrego Pottera. Ruchome i interaktywne zdjęcia, filmy, mini-gry wbudowane w książkę. Przyznam, że dalej preferuję wygląd, zapach i dotyk papieru, ale np. małe dzieci z pewnością chętniej przejrzą taką interaktywną książkę na iPadzie niż tradycyjną historyjkę z obrazkami.

Oprócz samego czytania książek Apple wraz z premierą iPada wprowadziło internetowa księgarnię. Wystarczy w programie iBooks dotknąć przycisku Store, półka się przesuwa jak w filmach o nawiedzonym dworze, a za nią znajdujemy sklep na kształt iTunes Store. Każdą książkę można za darmo wypróbować - z tego co zauważyłem zawsze dostępny jest cały pierwszy rozdział. Oczywiście póki co jest to sklep stworzony na potrzeby rynku amerykańskiego, zobaczymy czy rozrośnie się wraz z premierą iPada w innych krajach. Na szczęście nic nie stoi na przeszkodzie, by poprzez iTunes kopiować na urządzenie własne polskie książki w formacie EPUB.

Muzyka

Do iPada Apple nie dorzuca swoich legendarnych białych słuchawek. Nic dziwnego, przy swoim ciężarze trudno schować go do kieszeni i traktować jak przenośny odtwarzacz mp3, mimo tego, że oczywiście urządzenie posiada wyjście jack 3,5 mm. iPad znacznie lepiej posłuży nam przy odtwarzaniu muzyki z wbudowanych dwóch głośników mono. Gra całkiem głośno, ale szczerze powiedziawszy dźwięk jest wtedy niewiele lepszy od tego znanego z iPhone, im większą głośność ustawimy, tym bardziej będzie to przypominało efekt znany z taniego samochodowego radia. Głośniki zdecydowanie lepiej wypadają przy oglądaniu filmów i graniu w gry z App Store.

A w sumie szkoda, bo aplikacja iPod na iPadzie wygląda świetnie, choć nie jest do końca przemyślana i dopracowana. Cały interfejs przypomina znany z komputerów program iTunes, jest bardzo wygodny w obsłudze i miły dla oka. Nie wiedzieć jednak czemu, po wybraniu interesującego nas utworu iPad automatycznie przełącza się na widok okładki bez żadnych przycisków. Hmmm... ok, okładka wyświetlona w rozdzielczości 768x768 wygląda całkiem dobrze, ale jakie są jej walory funkcjonalne, czy po wybraniu utworu mam postawić iPada na biurku jako ramkę na okładki płyt?

Filmy i zdjęcia

iPad nie jest może idealnym urządzeniem do odtwarzania muzyki, ale za to dosłownie niszczy konkurencję w kategorii "oglądanie filmów". Przy uruchomieniu pliku wideo w rozdzielczości 720p możemy w końcu odczuć potęgę drzemiącą w ekranie tabletu Apple. Dodatkowo cieszy fakt, że filmy wyświetlane są bardzo płynnie, nie stwierdziłem żadnego spadku FPS-ów nawet podczas przewijania.

Niektórych recenzentów dziwi, że Apple nie rozbudowywało zbytnio aplikacji Filmy. Ot lista skopiowanych na urządzenie plików wideo, które możemy odtworzyć. Wyjaśnienie jest proste - Jobs i spółka doszli do wniosku, że na ich tablecie użytkownikom będzie bardziej zależało na materiałach umieszczonych w serwisie YouTube. Widać, że poświęcono sporo czasu i energii na przystosowanie strony do możliwości iPada. Dzięki temu obecnie wygląda to nawet ładniej i przejrzyściej niż po wpisaniu www.youtube.com w przeglądarce na komputerze. Okno filmu z opisem, komentarzami i podobnymi materiałami, subskrypcje, filmy polecane i najwyżej oceniane, wyszukiwarka - to wszystko mamy wyświetlone w kilku zakładkach, po których z łatwością możemy się poruszać.

Dzięki technologii multitouch i dużemu ekranowi, iPad to też doskonałe urządzenie do wyświetlania zdjęć. Tak jak w iPhone, możemy przewijać je palcem i zmieniać sposób wyświetlania poprzez obracanie urządzenia. Mimo tych wszystkich funkcji iPad ciągle będzie kojarzył mi się z wbudowaną opcją "ramka na zdjęcia". Po jej wybraniu stawiamy urządzenie na stoliku, a ono zaczyna wyświetlać zaprogramowany wcześniej pokaz z naszymi fotografiami. Wspaniale bezużyteczne - chyba, że chcemy się pochwalić iPadem przed znajomymi.

Gry i aplikacje z App Store

W chwili premiery iPada w App Store było już ponad 140 tysięcy aplikacji. Apple chwaliło się, że bez problemu będzie można uruchomić większość z nich na nowym urządzeniu.

Ok, trzeba odsiać marketing od rzeczywistości: gry i aplikacje z iPhone uruchomione na iPadzie to kompletna porażka. W zwykłym trybie ma się wrażenie jakbyśmy włączyli grę z czarno-białego GameBoy'a na najnowszym komputerze. Jeszcze gorzej jest w trybie 2x - wszystko jest wtedy przeraźliwie rozpikselowane. Dlatego tez od razu przyznam się, ze po pierwszym uruchomieniu facebooka, skype czy palringo na iPadzie już nigdy do nich nie wróciłem (mimo, że na iPhone korzystam z nich codziennie).

Nie ma się jednak czym przejmować, potęgą iPada są aplikacje tworzone specjalnie dla niego. Każdy program wygląda na nim zdecydowanie lepiej niż na iPhone, dzięki większemu ekranowi mamy więcej informacji i łatwiejszy dostęp do wszystkiego. Klient twittera, program do pokazywania pogody, czytnik komiksów Marvela, darmowy odtwarzacz filmów i seriali stacji ABC (ci od Lost), wirtualne pianino - to tylko kilka z wielu hitów dostępnych w rozbudowanym App Store dla iPada. Wygląda na to, że granice możliwości urządzenia są tam, gdzie kończy się wyobraźnia deweloperów - a im pomysły nie kończą się szybko.

Gorzej przedstawia się natomiast kwestia rozrywki i iPada jako konsoli do gier. O ile gry planszowe i strategiczne aż proszą się o większą wersję na tablecie, to jednak większość zręcznościówek jest zdecydowanie lepsza na mniejszym iPhone. Nie mogę wręcz zrozumieć popularności np. takiego Real Racing HD - przecież iPad jest za ciężki i zbyt nieporęczny by służyć jako kierownica. Gdyby potęga gier leżała w wielkości ekranu to Sony PSP i Nintendo DS nie byłyby takie małe. Jeżeli zależy mi na grafice to kupię PlayStation 3 albo włączę coś na komputerze, jeżeli interesuje mnie mała partyjka w Fifę podczas jazdy pociągiem - wyciągam iPhone. iPad kompletnie się do tego nie nadaje, nie jest ani stacjonarną, ani mobilną konsolą do gier, jest czymś pomiędzy, stąd też nie wróżę mu świetlanej przyszłości w tym segmencie rynku. Póki co App Store na iPadzie to moim zdaniem tylko świetne aplikacje, gry nie będą się liczyły do czasu gdy deweloperzy zrozumieją ideę urządzenia.

Inne funkcje - iPad jako narzędzie pracy

W iPadzie znacznie rozbudowano znane z iPhone programy Kalendarz i Kontakty, poza tym mamy też możliwość kupienia pakietu biurowego iWork w postaci mobilnych wersji Pages, Numbers i Keynote.

Bardzo podoba mi się nowa wersja Kalendarza, to moim zdaniem jeden z najlepiej wyglądających programów na iPadzie. Przypomina on prawdziwy oprawiony w skórę kalendarz/organizer z różnymi widokami i miejscem na plany i notatki. Bardzo łatwo jest teraz odnaleźć konkretny dzień czy wpis. Martwi jedynie fakt, że jest on wyświetlany identycznie zarówno w widoku poziomym jak i pionowym, nie pomyślano o dostosowaniu go do innych proporcji.

Podobnie jest zresztą w kolejnej aplikacji, Kontakty. Wyglądem niewiele różni się od prawdziwej książki adresowej, po lewej mamy wypis wszystkich zapisanych osób i firm, po prawej natomiast dokładny ich opis. Poza tym możemy dzielić kontakty w grupy (znajomi, praca) dzięki czemu zarządzanie nimi będzie znacznie łatwiejsze.

Odnośnie programów z pakietu iWork na iPadzie, postanowiłem przetestować edytor tekstu Pages. Na początku trafiłem na bardzo miły akcent, mianowicie możliwość importowania do niego przez iTunes dokumentów utworzonych zarówno w Microsoft Word (*.doc, *.docx) jak i w Pages na OS X oraz współpraca z serwisem iWork.com, co umożliwia łatwe dzielenie się wynikami pracy. Dokumenty z edytora Microsoftu wyglądają identycznie o ile korzystamy z popularnych czcionek, w przeciwnym razie krój zmienia się na domyślny. Sam program jest dobrze zaprojektowany, choć oczywiście nie tak wygodny jak na komputerze. Przykładem niech będzie operacja zaznaczenia i skopiowania tekstu w inne miejsce - na laptopie to 5 sekund, w mobilnym Pages samo dokładne zaznaczenie tekstu palcem zajmuje mi 2 razy dłużej. Niby znajdziemy tu kilka szablonów, ale w moim odczuciu Pages na iPadzie przyda się jedynie do drobnych poprawek stworzonego już wcześniej na komputerze tekstu. Podejrzewam, że podobnie jest w przypadku Keynote i Numbers.

Podsumowanie

iPad jest produktem innowacyjnym, przecierającym drogę wszystkim innym podobnym urządzeniom w przyszłości. Sukces netbooków, zminiaturyzowanych wersji komputerów przenośnych, pokazuje, że obecnie coraz bardziej stawiamy na mobilność i minimalizm. iPad jest kwintesencją tej myśli, doskonałym urządzeniem łączącym najlepsze cechy z notebooka i smartphone'a. Steve Jobs, po raz pierwszy prezentując tablet w San Francisco, umieścił go pomiędzy MacBookiem i iPhone. Nasze testy jednoznacznie wskazują, że to właściwe miejsce, z wszystkimi tego zaletami i wadami.

Zaletą jest z pewnością to, że dostajemy produkt łączący w sobie wiele funkcji obu tych urządzeń, wadą natomiast fakt, że zarówno MacBook, jak i iPhone pokonują iPada w swoich koronnych dziedzinach. Nieważne jakie są nasze potrzeby i wymagania, iPad nie zastąpi na stałe ani notebooka ani telefonu Apple. Wbrew pozorom nie jest to wada, po prostu nie jest to jego celem, gdyby tego chciała firma z Cupertino to całkiem inaczej by go zaprojektowało. Czy celem Steve'a Jobs'a było zmniejszenie sprzedaży MacBooków, iPhone i iPodów touch na rzecz jednego relatywnie taniego urządzenia? Z pewnością nie.

iPad jest dodatkiem. Czymś, czego nie potrzebowaliśmy, ale z czego po zakupie będziemy często korzystać. Pracować dalej będę na MacBooku, poza domem przy sobie w większości przypadków nadal będę nosił tylko iPhone, iPad zaś doskonale przyda się w sytuacjach niewymagających ani wszystkich funkcji komputera, ani mobilności smartphone. Postanowiłem jeden dzień wytrzymać z samym iPadem - nie udało się, ale czy to źle? Myślę, że nie. Rano sprawdzam na nim pocztę i czytam internetowe serwisy z wiadomościami. Przed wyjściem z domu zaglądam w aplikację Pogoda, sprawdzam komunikator. Wieczorem, kiedy jestem zbyt zmęczony by łamać kręgosłup przed komputerem, po prostu biorę iPada i siadam na kanapie, oglądam jakiś film czy czytam książkę ściągniętą z iBook Store. Potem jeszcze nocna jazda obowiązkowa, czyli serwisy z wiadomościami, facebook i MyApple. Przed snem kładę iPada na stoliku przy łóżku - tak naprawdę nigdy nie wiem kiedy to urządzenie będzie mi potrzebne...

_ Dawid Szypulski _

----------------------------------------------------
Redakcja chciałaby serdecznie podziękować:
[LIST]
*] Autoryzowanemu Resellerowi Apple w Polsce, firmie Armago, za dostarczenie iPada 32GB Wi-Fi do testów:

*] Piotrowi Czechowskiemu (Fotografia - Piotr Czechowski) za pomoc i wykonanie pięknych zdjęć iPada (których kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody autora lub MyApple jest zabronione).
[/LIST]