Zwykło się uważać, że większość wycieków poufnych informacji dotyczących nowych produktów Apple ma miejsce w Chinach, a ich źródłem są pracownicy fabryk, w których produkowane są urządzenia tej firmy. Zdaniem serwisu The Outline, źródeł przecieków należy szukać nie w Państwie Środka, ale w Cupertino, w samym Apple.

The Outline podaje, że na początku miesiąca w siedzibie firmy miała odbyć się specjalna narada wysokiego kierownictwa odpowiadającego za bezpieczeństwo danych. Apple jest świadome tego, że obecnie więcej informacji wycieka bezpośrednio z siedziby firmy, niż z fabryk w Chinach i że nie można tego już dłużej tolerować. Do walki z wyciekami Apple zatrudniło m.in. byłych pracowników Agencji Bezpieczeństwa Krajowego, FBI, Secret Service oraz wojska. Zdaniem Grega Joswiaka z Apple, podjęte kroki przynoszą już efekty. Z drugiej jednak strony firma zastrzega się, że nie chodzi o wprowadzenie stałego nadzoru rodem z Big Brothera czy zastraszania pracowników. Przecieki informacji bezpośrednio z kampusu nie są motywowane finansowo, a czasem wynikają ze zwykłej chęci pochwalenia się choćby przed rodziną tym, nad czym firma pracuje. Z drugiej strony The Outline zwraca uwagę, że wiele osób, które rozpoczyna pracę w Apple usuwa swoje konta na Twitterze. Robi to po to, by uchronić się przed przypadkowym złamaniem tajemnicy.

Na fakt, że więcej informacji wycieka bezpośrednio z Apple ma także to, że wskutek ostrej polityki względem podwykonawców liczba przecieków z dalekowschodnich fabryk została ograniczona. W 2014 roku z chińskich fabryk wykradziono 387 obudów nowego iPhone'a, w 2015 było to już tylko 57 sztuk, a w minionym roku jedynie cztery sztuki. Co ciekawe, niekiedy samo Apple kupuje na czarnym rynku wykradzione obudowy, po to, by zapobiec dostaniu się ich w ręce producentów akcesoriów. W 2013 roku firma kupić miała w ten sposób 19 tysięcy sztuk obudów iPhone'a 5c przed jego premierą.

Patronite

MyApple Daily w iTunes Store.

Źródło: The Outline