Wczoraj wieczorem Google zaprezentowało nowe urządzenia, w tym te, na które wielu czekało - własne, stworzone w całości w Mountain View, smartfony Pixel i Pixel XL. Tym samym firma zdecydowała się pójść drogą wytyczoną już lata temu przez swojego największego konkurenta - Apple.

Nie zamierzam oceniać nowego smartfona od Google. Wielokrotnie powtarzałem, że pisanie recenzji nowego urządzenia na podstawie konferencji produktowej, to nie jest dobry pomysł. Do dziś widzę nagłówek w serwisie Gazeta.pl o "królu dużych smartfonów", jaki pojawił się w dniu prezentacji Galaxy Note 7 (wszyscy wiemy, jak na razie skończyła się historia tego urządzenia). Chciałbym więc jedynie podzielić się moim wrażeniami po tym co zobaczyłem.

Pixel to smartfon ładny, ale nie ekstrawagancki - mi to pasuje. Trudno mi się jednak oprzeć wrażeniu, że przypomina on iPhone'a i że fugi biegnące w poprzek ekranu znowu staną się modne (choć to nie Apple je wymyśliło).

Nie mam w zwyczaju podniecać się specyfikacją techniczną. Obecnie wszystkie najnowsze smartfony są pod tym względem dopracowane. Pixele wyposażone zostały w procesor Snapdragon 821 i 4 GB pamięci RAM. Także i w tym wypadku nie ma co spieszyć się z oceną, dopóki urządzenia te nie trafią na rynek. Google chwali się też tym, że Pixel jest smartfonem najszybciej reagującym na dotyk spośród wszystkich urządzeń z systemem Android i pod tym względem dorównuje iPhone'owi.

Smartfony Pixel dostępne są w dwóch wersjach, różniących się wielkością ekranu. Mniejszy posiada wyświetlacz o przekątnej liczącej 5 cali. Większy, Pixel XL, posiada ekran 5,5-calowy. W obu przypadkach są to ekrany AMOLED chronione szkłem Gorilla Glass 4.

Urządzenia dostępne są w wariantach pojemnościowych 32 i 128 GB. Ceny w zależności od modelu wahają się od 649 (za Pixel 32 GB) do 869 dolarów (za Pixel XL 128 GB). Nie są więc one tanie.

Smartfony Pixel posiadają gniazdo jack, co oczywiście Google przedstawiło jako zaletę, ale poczekajmy do przyszłego roku, kiedy branża zacznie przechodzić na słuchawki USB (z wtyczką microUSB). Ciekawy jestem czy wtedy Google nie zmieni jednak zdania.

Wspomnieć jeszcze wypada, że bateria w obu urządzeniach wyposażona jest w funkcję szybkiego ładowania. 15 minutowe ładowanie ma pozwolić na 6 godzin pracy.

Specyfikacja obu urządzeń

Google Pixel:

• Ekran: 5 cali, 1080p AMOLED, Gorilla Glass 4

• Procesor: Qualcomm Snapdragon 821 2.15GHz

• RAM: 4 GB

• Pamięć masowa: 32GB, 128GB

• Aparat: 12 megapikseli (piksele o rozmiarze 1.55 um) z możliwością kręcenia filmów w 4K, EIS, f/2.0

• Przedni aparat: 8 megapikseli

• Bateria: 2770 mAh

• Połączenia: USB-C, Bluetooth 4.2, Wi-Fi, 4G LTE, 3G, nanoSIM, NFC

• Inne: skaner linii papilarnych, wodoodporność IP53

Google Pixel XL:

• Ekran: 5,5 cala, 2K (2560 x 1440) AMOLED, Gorilla Glass 4

• Procesor: Qualcomm Snapdragon 821, 2.15GHz

• RAM: 4 GB

• Pamięć masowa: 32GB, 128GB

• Aparat: 12 megapikseli (piksele o rozmiarze 1.55 um) z możliwością kręcenia filmów w 4K, EIS, f/2.0

• Przedni aparat: 8 megapikseli

• Bateria: 3450 mAh

• Połączenia: USB-C, Bluetooth 4.2, Wi-Fi, 4G LTE, 3G, nanoSIM, NFC

• Inne: skaner linii papilarnych, wodoodporność IP53

Google Pixel

Strategia

Google chwali się, że Pixele posiadają najlepszy na rynku aparat fotograficzny, który w teście DxOMark zyskał 89 punktów. Aparat posiada matrycę o rozdzielczości 12 megapikseli z dużymi pikselami (1,55 mikrometra) i obiektywem o przesłonie f/2.0. Nie posiada on optycznej stabilizacji obrazu, jego funkcja kamery sprzężona została z żyroskopem, celem wyeliminowania rozmazań podczas nagrywania wideo. Czy faktycznie aparat w tych urządzeniach jest najlepszy ze wszystkich obecnie dostępny na rynku smartfonów? Na tę ocenę, podobnie jak na ocenę całego urządzenia przyjdzie jeszcze poczekać. Na pewno nie można wystawiać jej tylko na podstawie zapewnień Google.

Przy okazji omawiania aparatu wspomnieć wypada o tym, że użytkownicy tych smartfonów otrzymają za darmo nielimitowaną przestrzeń w Google Photos na przechowywanie zrobionych nimi zdjęć i filmów w najwyższej jakości (w przypadku tych ostatnich także w 4K). To oczywiście ma wyróżnić te urządzenia na tle konkurencji. Nie ukrywam, że zrobiło to na mnie wrażenie. Sam płacę Apple za 200 GB w iCloud po to tylko, by móc wygodnie korzystać z aplikacji Zdjęcia na iPhonie, iPadzie, Macu i Apple TV i przechowywać ogromną bibliotekę fotografii w chmurze..

Smartfony Pixel i Pixel XL posiadają swojego asystenta, odpowiednik Siri, czyli zintegrowany Google Assistant. Google ma moim zdaniem w tej materii więcej doświadczenia niż Apple i jestem przekonany, że może zrobić to lepiej. Tak przynajmniej wygląda to na prezentacjach - asystent Google analizuje nie tylko pytania użytkownika, ale stara się umieścić je w szerszym kontekście, np. tego co wyświetlane jest na ekranie urządzenia. Już w grudniu asystenta będą mogli wykorzystać deweloperzy tworzący aplikacje dla systemu Android. Także i w tej kwestii Google poszło drogą wytyczoną przez Apple.

Po latach chaotycznej, moim zdaniem, polityki względem własnego smartfona, jaką była kooperacja z kolejnymi producentami smartfonów przy tworzeniu urządzeń z serii Nexus, Google wreszcie zdecydowało się na to, co od lat robi Apple - na własny smartfon z własnym systemem. Oznacza to jednocześnie koniec smartfonów Nexus. Nie powstanie już żadne tego typu urządzenie. To dobry ruch, choć spóźniony o osiem lat, ale lepiej późno niż wcale.

Krok taki nie spodoba się producentom smartfonów z systemem Android. Google decydując się na stworzenie własnego urządzenia, daje wyraźny sygnał, że odchodzi powoli od strategii tworzenia odpowiednika Windows dla smartfonów, jakim niewątpliwie był zawsze Android. System ten musi przecież działać na wszystkich urządzeniach różnych producentów, poczynając od tych najtańszych, po modele z najwyższych półek.

Google z jednej strony zaczyna konkurować z Apple nie tylko na poziomie platform systemowych, ale i sprzętowych. Z drugiej jednak staje się konkurentem dla innych producentów smartfonów z Androidem. To z nimi firma z Mountain View będzie miała największy problem. Będzie musiała zarówno z nimi współpracować, udostępniając im najnowsze wydania swojego systemu operacyjnego, z drugiej będzie z nimi konkurować na poziomie fundamentalnego produktu, jakim jest smartfon.

Oczywiście producenci smartfonów, zwłaszcza tzw. b-brandy będą się zżymać na krok Google, ale nie mają żadnego pola do manewru. No bo jaka jest alternatywa? Chyba tylko mobilne Ubuntu od Canonical i Windows 10. Nawet Samsung, który sprzedaje do krajów rozwijających się smartfony z Tizenem, nie rozstanie się z Androidem.

Jedynym sprzymierzeńcem Google na dzisiaj pozostaje HTC, które jest podwykonawcą wytwarzającym smartfony Pixel. Nie jest to jednak kooperacja, Pixel to nie smartfon od HTC i to logo Google, a nie tej firmy znalazło się z tyłu urządzenia.