Dobre słuchawki to podstawa, by w pełni cieszyć się muzyką. Sprawdź czy pozwolą Ci na to słuchawki Audio-Technica ATH-SR5BT.

Należę do osób, które bez muzyki nie wyobrażają sobie życia i to zarówno jej słuchania, jak i grania. Muzyka nie tylko mnie relaksuje, daje mi też energetycznego kopa, kiedy jej słucham lub sam ją gram w studio czy na scenie. Muzyka daje mi także możliwość oddzielenia się od otoczenia, niejako ucieczki do wewnątrz.

Dlatego bardzo ważnym akcesorium są dla mnie słuchawki i jakość oferowanego przez nią dźwięku. Nie ważne czy słucham w danym momencie metalu, rocka, muzyki folkowej, elektronicznej, filmowej, klasycznej czy może smooth jazzu - cenię sobie słuchawki, które grają możliwe naturalnie, nie dodają za dużo od siebie, nie przewalają basów, środka czy wysokich tonów, zachowując możliwe dużo powietrza pomiędzy dźwiękami. I choć nie jestem audiofilem - skupiam się przede wszystkim na muzyce, klimacie, a nie na produkcji (stąd też jeśli nie mam pod ręką nic lepszego jestem w stanie słuchać muzyki na słuchawkach stosunkowo niskiej jakości, np. na EarPodsach) - to jednak jakość samego dźwięku jest dla mnie bardzo ważna.

Przez ponad tydzień miałem okazję testować bezprzewodowe słuchawki nauszne Audio-Technica ATH-SR5BT. Są to słuchawki o zamkniętej obudowie, wyposażone w 45-milimetrowe głośniki. W zależności od tego czy podłączone są do źródła dźwięku bezprzewodowo przez Bluetooth czy za pomocą znajdującego się w zestawie kabla ich pasmo przenoszenia zmienia się. Przy połączeniu kablem przenoszą one dźwięk od 5 Hz do 40000 Hz i pozwalają na słuchanie muzyki w wysokiej rozdzielczości, przy połączeniu Bluetooth zakres częstotliwości jest węższy (20 Hz – 20000 Hz). Obsługują one kodeki aptX i AAC.

Słuchawki Audio-Technica ATH SR5BT grają tak, jak lubię. Nie ma tutaj ani dudniących basów, przeładowanego środka czy kłujących w uszy tonów wysokich. Pod względem reprodukcji dźwięku wydają się być wręcz transparentne i naturalne. Dla mnie jest to zaleta, choć ktoś mógłby jednak pomyśleć, że są to słuchawki bez swojego charakteru i miałby trochę racji. Oczywiście wiele zależy od muzyki, jej rodzaju i produkcji płyty (są przecież takie, które należałoby nagrać jeszcze raz) i samej jakości pliku. W większości przypadków, jeśli tylko producent nie zawalił sprawy, a jakość dźwięku nie ucierpiała strasznie wskutek kompresji, słuchanie muzyki w tych słuchawkach było czystą przyjemnością. W przypadku niektórych płyt , głównie z metalem i rockiem (np. w niektórych piosenkach z płyty Ozzmosis Ozzy'ego Osbourne'a) przy odtwarzaniu z maksymalnym natężeniem, dźwięk stawał się jednak jazgotliwy i nieczytelny, a górne częstotliwości niezbyt przyjemne. Winię za to jednak kiepską produkcję samych utworów i kompresję plików, a nie słuchawki. Poza naprawdę nielicznymi wyjątkami rock i metal (jak i inne gatunki, o których wspominałem wyżej) brzmiał na tych słuchawkach bez zarzutu.

Ich obsługa była także bezproblemowa. Potrafią zapamiętać do ośmiu urządzeń, z którymi mogą być sparowane. Po włączeniu szukają tych, zapisanych w pamięci, a jeśli nie połączą się z żadnych z nim przechodzą w tryb parowania z nowym urządzeniem.

Dodatkowo wyposażone są w moduł NFC pozwalający na szybkie połączenie Bluetooth z wybrany urządzeniem wspierającym tą technologię. Wystarczy przyłożyć urządzenie do oznaczonego na słuchawkach miejsca. Samo połączenie nie stwarzało większych problemów. Poza jednym miejscem, gdzie sygnał musiał pokonać dwie ściany ze znajdującą się w środku instalacją wodną (grube i stare rury sprzed 60 lat), mogłem właściwie swobodnie poruszać się po domu bez utraty zasięgu.

Podczas słuchania, dzięki niewielkiemu przełącznikowi użytkownik ma możliwość regulacji natężenia dźwięku oraz sterowania samym odtwarzaniem (przeskakiwanie pomiędzy utworami, zatrzymanie i wznowienie odtwarzania). Jak chyba każde słuchawki Bluetooth wyposażone są w mikrofon i pozwalają na odbieranie rozmów telefonicznych.

Dobre wrażenie zrobiła na mnie także bateria. Producent deklaruje, że jedno ładowanie wystarczy na 38 godzin ciągłego odtwarzania muzyki i nawet na tysiąc godzin pozostawania w stanie czuwania. W trakcie tygodniowych testów korzystałem z nich kilka godzin dziennie i nie udało mi się wyczerpać do końca zgromadzonej w baterii energii. Do ładowania służy standardowy port micro USB.

Same słuchawki prezentują się bardzo dobrze, choć nie jestem fanem białego koloru (gdybym kupował własne, wybrałbym model czarny). Lekka konstrukcja i pianka wytłumiająca nie męczą za bardzo uszu ani głowy.

Więcej o tych słuchawkach możecie dowiedzieć się tutaj.

Przeczytaj test słuchawek Audio-Technica ATH-SR5BT w serwisie HouseOfHouse.pl

Sprzęt do testów dostarczył Audioklan.