Czy Apple ma problem ze swoimi aplikacjami i usługami?
Walter Isaacson w oficjalnej biografii Steve'a Jobsa opisał sytuację, w której Steve Jobs beształ w niewybredny sposób zespół pracowników odpowiedzialnych za rozwój usługi MobileMe, z którą były ciągłe problemy. Wypomniał im wtedy, że nawet przyjaciel Apple - Walt Mossberg - pisze o niej krytycznie. Kilka dni temu spod palców tego ostatniego wyszedł kolejny krytyczny artykuł. Tym razem na temat tworzonych przez Apple aplikacji.
W swoim artykule Mossberg wymienił kilka aplikacji dla OS X, m.in. iTunes, Mail, Zdjęcia oraz usługę iCloud i jej działanie na Macu. Istotnie z wieloma z nich są problemy, a spora grupa użytkowników od lat dopomina się o radykalne przebudowanie iTunes, które z prostego odtwarzacza, pozwalającego na ładowanie piosenek na iPoda, rozrosło się do wielkiego multimedialnego kombajnu. Apple z powodzeniem mogłoby podzielić ten program na przynajmniej dwie osobne aplikacje (Apple Music i iTunes Store).
Równie wiele głosów krytycznych zbiera od lat domyślny program pocztowy, który nie tylko nie jest prosty w obsłudze, ale tworzy też na dysku komputera ogromne biblioteki z pobraną pocztą. Tak naprawdę to liczba usług, funkcji systemowych i aplikacji, z którymi użytkownicy miewają problemy, jest znacznie większa. Wspomnieć wypada o wprowadzonej kilka lat temu funkcji AirDrop, która wciąż działa u niektórych użytkowników, jak chce.
O tym, czy faktycznie Apple ma problem i czy powinno poświęcać więcej uwagi pracom nad aplikacjami i usługami, mówimy w dzisiejszym odcinku MyApple Daily.
Apple wprowadza usługę i pozostawia ją samej sobie. Niech developerzy wprowadzą jakąś alternatywę za kilka $ i niech klient ją kupi. Apple zarobi.
Jak program działa to po co ponosić koszty na jego rozwój. I tak wprowadzanie nowych elemntów jest czaso i koszto chłonne.
Apple skupia się nad elementami które mogą przynieś jej zysk. W końcu to nim firma ma się wykazywać.