Sztokholm, październik 2010, za oknem jesień, z filiżanką kawy w kawiarni Muzeum Vasa sprawdzam szybko, co słychać w kraju i na moich ulubionych blogach technologicznych. Na blogu Mackozera dostrzegam wpis o tym, że właśnie pojawił się nowy serwis społecznościowy z dedykowaną aplikacją dla iPhone’a, w którym mamy się dzielić… zdjęciami. Serio? Hmmm… Po krótkim namyśle stwierdzam „dlaczego nie?” - i mimo drogiego jak w samolocie roamingowego internetu ściągam Instagram i co widzę?

Zaprojektowana i przygotowana w trzy miesiące aplikacja oferuje możliwość zrobienia zdjęcia, kilka prostych narzędzi do jego edycji wraz z jedenastoma wyrazistymi filtrami i opcję podzielenia się nim ze znajomymi w innych serwisach społecznościowych. Na dodatek zdjęcie musi być w… kwadracie. Czyżby po to, by przypominało format wydruków instant z Polaroida lub Instamatica Kodaka? Dziś wydaje się to bardzo mało, ale wtedy kupiłam to bez zastanowienia i właśnie dzięki Instagramowi rozpoczęłam trwającą nieprzerwanie od 5 lat zabawę z fotografią mobilną.

Powiecie, że to nieprawda, iż Instagram stoi za upowszechnieniem w ostatnich latach tego rodzaju fotografii, że tak naprawdę to zasługa Apple i jego iPhone’a. Zgadza się, ale czymże jest nawet najlepszy sprzęt bez oprogramowania, które będzie w stanie wykorzystać jego potencjał? To Instagram dał nam możliwość dzielenia się zdjęciami w sposób czytelny i ogólnodostępny dla wszystkich, uczynił tę czynność tak naturalną jak jedzenie czy oddychanie. Nie wiem, co bardziej przyciąga do Instagramu - same zdjęcia, ludzie czy też fakt regularnego fotografowania, które powoduje, że widzimy rzeczy dotąd niedostrzegalne. Dzięki temu odkrywamy zjawiska, elementy, ludzi, którzy żyją często w cieniu, wydobywając ich piękno i niecodzienność. Fotografie są coraz częściej oceniane, dzięki czemu zyskują popularność, tworzą się też liczne grupy fotografów mobilnych, którzy wybierają najlepsze - według siebie - zdjęcia. Często instagramowi artyści działają już nie tylko w serwisie, ale i w „realu”, organizując photowalki, instameety, konkursy i wystawy. Gdyby nie ten serwis, pewnie nie czytalibyście tego felietonu, nie dzieliłabym się z Wami moimi spostrzeżeniami na temat fotografii mobilnej i nadal byłabym tylko (albo aż) stałym czytelnikiem blogów o Apple i nowych technologiach. Instagram zmienił życie tak wielu ludzi, że nie muszę daleko szukać, by ich znaleźć. Michał Koralewski (https://instagram.com/michal_koralewski/), zdobywca nagród i laureat wielu konkursów fotograficznych, na pytanie o to, jak wpłynął na jego życie ten serwis, odpowiada:

„Niedawno wróciłem z pięciodniowego InstaTour po Bawarii, gdzie razem z ośmioma innymi instagramerami z całego świata fotografowaliśmy najpiękniejsze zakątki tego regionu, zwiedzaliśmy Monachium i piliśmy piwo na Oktoberfest. Wcześniej byłem w Barcelonie i Berlinie - również dzięki Instagramowi. Poznałem fantastycznych fotografów z całego świata, zacząłem prowadzić warsztaty z fotografii mobilnej i realizować zlecenia komercyjne. To wszystko wydarzyło się w ciągu ostatniego roku i to chyba najlepiej pokazuje, jak Instagram wywrócił mój zwyczajny świat do góry nogami i pozwolił mi realizować marzenia, o jakich jeszcze niedawno nawet nie śniłem.”

Zdjęcie Michał Koralewski

Fotografów mobilnych jest coraz więcej, ponieważ Instagram z biegiem czasu otworzył się również dla innych platform - Androida oraz Windowsa, a użytkownicy urządzeń z systemami Blackberry i Symbian dostali do dyspozycji aplikacje firm trzecich. Im więcej użytkowników w serwisie, tym również większa szansa… zakochania się ;). Nie wierzycie? Przeczytajcie historię Błażeja (http://instagram.com/blazejjelinski) i Oli (http://instagram.com/_dabrowskaa):

Zdjęcie Błażej Jeliński

„Kobieta, którą poznałem ponad rok temu, przeglądając Instagram. Totalnie mi obca dziewczyna, z innego miasta, bez wspólnych znajomych, robi super zdjęcia. Zaczęło się od komentarza pozostawionego pod fotką zachodu słońca. A dziś większość czasu wolnego spędzamy razem, robiąc foty. Ludzie się śmieją i dziwią, gdy opowiadam im naszą historię. Jednak wraz z opowieścią ich niedowierzanie zamienia się w uśmiech od ucha do ucha i swego rodzaju zazdrość. Poznałem kobietę, z którą dzielę pasję i oboje rozwijamy się jako fotografowie, mówiąc sobie o popełnianych błędach lub pomagając w stworzeniu wymarzonego kadru. Moja partnerka nie denerwuje się na mnie, gdy znikam z telefonem. Denerwuje się natomiast, gdy nie zabieram jej ze sobą. Gdy pomyślę o tym, że tak mi się w życiu udało i że zaczęło się to od jednego głupiego komentarza: »pięknie«…”. O samej Oli można by powiedzieć, że jest instagramową „świeżynką”, działającą w serwisie nieco ponad rok, jednak mimo tak krótkiego stażu podkreśla: „Poznałam całe grono fantastycznych ludzi, pełnych ciepła i pomysłów, a to dla mnie raj, bo kontakt z ludźmi wprost uwielbiam. A gdy zaliczyłam instameet, wpadłam po uszy ;). Do tamtej pory bowiem wszyscy byli tylko »nickiem«, a po spotkaniu są kimś znacznie więcej…”.

Zdjęcie Aleksandra Dąbrowska

Zasięg Instagramu wykorzystują też międzynarodowe marki, np. Victoria’s Secret z 4 milionami followersów, a także Louis Vuitton, Burberry, Mango czy rodzimy Solar. Często też te duże firmy korzystają z usług fotografów instagramowych. Jednym z nich jest Uwa Scholz (https://instagram.com/uwa2000/), dziś będąca już marką samą w sobie. Zaczynała w lipcu 2011 roku, jak większość z nas wrzucając zdjęcia. Dziś jeździ po całym świecie i fotografuje dla takich marek jak Sony, Ford, Universal Picture czy Peugeot.

Zdjęcie Uwa Scholz

Kinga Zielińska: Jak Instagram wpłynął na Twoje życie?

Uwa Scholz:Instagram zmienił sposób, w jaki postrzegam miejsca. Robiłam zdjęcia od wczesnego dzieciństwa, przez całe moje życie, ale dopiero od chwili, kiedy dołączyłam do Instagramu, zaczęłam bliżej przyglądać się miejscom i rzeczom dziejącym się wokół mnie. Nawet w Berlinie, moim rodzinnym mieście, gdzie zawsze odmawiałam sobie robienia zdjęć, zaczęłam rozglądać się za motywami wartymi uwiecznienia.

KZ: Czego nie byłabyś w stanie robić, gdyby nie było Instagramu? Na co Ci pozwala?

US: Myślę, że zarówno z Instagramem, jak i bez, mogłabym robić to, co zawsze chciałam, ale z tym serwisem niektóre z tych rzeczy stały się dużo prostsze: więcej podróżuję, a będąc w gronie tzw. „big accounts”, jestem zapraszana przez Instagram na wycieczki, które bardzo lubię. Bywam w miejscach, do których być może nigdy nie dotarłabym we własnym zakresie, a także spotykam instagramerów z innych krajów, co zawsze jest niesamowitym doświadczeniem. W tym roku zostałam również zaproszona na dwie konferencje, World Ocean Summit w Lizbonie oraz Adobe MAX w Los Angeles. Moim zadaniem podczas ich trwania było podniesienie świadomości tych spotkań, co okazało się bardzo ciekawą pracą! Ale Instagram to nie tylko zabawa, dzięki niemu udało mi się zarobić pieniądze na czymś, co kocham robić: na fotografii.

KZ: Na ile jesteś uzależniona od Instagramu?

US: To dość podchwytliwe pytanie. Nie budzę się w środku nocy, żeby sprawdzić, co nowego na Instagramie, ale jest to pierwsza rzecz, którą robię rano i ostatnia wieczorem, zatem mogę to nazwać „pomniejszym uzależnieniem” ;).

Zdjęcie Uwa Scholz

KZ: Czy uważasz, że istnieje na świecie jakikolwiek inny serwis, który w ciągu najbliższych lat mógłby zająć miejsce Instagramu?

US: Nie, nie bardzo. Myślę, że Instagram pozostanie najważniejszą społecznością udostępniającą zdjęcia i pozostanie tak wpływowy jak YouTube i Twitter. Już teraz z Instagramu z różnych powodów korzysta ponad 400 milionów osób, ale mogę sobie wyobrazić, że w przyszłości serwis zaskoczy nas czymś zupełnie nowym. A gdybym tylko wiedziała czym, nie powiedziałabym, tylko uruchomiła taką usługę sama ;).

Każdy z nas może zapewne opowiedzieć swoją własną historię związaną z Instagramem, a trochę nas już jest. Jeśli wierzyć danym o serwisie (http://expandedramblings.com/index.php/important-instagram-stats/), korzysta z niego co piąty użytkownik internetu, a wśród użytkowników globalnie więcej jest mężczyzn niż kobiet. Do tej pory podzieliliśmy się około 30 miliardami zdjęć (każdy z nas średnio dzieli się 2,4 fotografii dziennie, co globalnie daje 70 mln zdjęć każdego dnia), najwięcej polubień zdjęcie zdobywa średnio w ciągu 10 godzin od jego opublikowania. Każdego dnia społeczność serwisu „lubi” 2,5 miliarda zdjęć, w każdej sekundzie dzieje się to 8500 razy i przybywa 1000 komentarzy. Zdjęcia mające więcej niebieskiego mogą liczyć na większą niż przeciętna liczbę polubień, a selfie, które pojawiło się w serwisie ponad 300 milionów razy, podoba się bardziej wtedy, gdy widać na nim całą twarz. Największa liczba nowych zdjęć pojawia się w czasie Święta Dziękczynienia i pierwszego dnia Chanuki. Najchętniej fotografowane jedzenie to pizza i sushi. To tylko statystyki, dla większości z nas zapewne nic nie znaczące, ale co z ludźmi je tworzącymi? Ludzie z historiami - podróżujący po świecie, zdobywający nagrody, zarabiający na zdjęciach czy po prostu (a może aż) ci, dla których przez przypadek Instagram okazał się portalem randkowym. To oni tworzą ten serwis, ale może i Ty sam dopiszesz do niego swoją własną historię?

Zdjęcie tytułowe: Uwa Scholz

Artykuł został pierwotnie opublikowany w MyApple Magazynie nr 9/2015:

Pobierz MyApple Magazyn 9/2015